Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przystąpimy, mimo tych przeczeń, do konfrontacyj, które zachwieją pańską pewność siebie.
— Człowiek raz skazany na rozstrzelanie przyzwyczajony jest do wszystkiego, odparł Jakób Collin ze słodyczą.
Camusot wrócił do przeglądania papierów, oczekując szefa Bezpieczeństwa. Ten okazał się niezwykle gorliwy: było wpół do dwunastej, śledztwo zaczęło się o wpół do jedenastej, a już woźny przyszedł oznajmić sędziemu pocichu Bibi-Lupin.
— Niech wejdzie, odparł pan Camusot.
Wchodząc, Bibi-Lupin, od którego spodziewano się okrzyku: „To on!“... stanął zdumiony. Nie poznawał twarzy swego klienta, w tem obliczu pocentkowanem ospą. Wahanie to uderzyło sędziego.
— Jego wzrost, budowa... rzekł agent. — A, to ty, Jakóbie Collin, wykrzyknął badając oczy, rysunek czoła i uszu. Są rzeczy, których nie można przerobić... — To z pewnością on, panie sędzio... Jakób ma bliznę od pchnięcia nożem na prawem ramieniu, niech mu pan każe zdjąć surdut, a zobaczy pan...
Na nowo, Jakób Collin musiał zdjąć surdut; Bibi-Lupin odwinął rękaw koszuli i ukazał zapowiedzianą bliznę.
— To kula, odparł don Karlos Herrera; o, są tu i inne blizny.
— Och! to jego głos! wykrzyknął Bibi-Lupin.
— Pańska pewność, rzekł sędzia, jest prostą wskazówką, to nie dowód.
— Wiem o tem, odparł pokornie Bibi-Lupin, ale ja dostawię świadków. Już jedna ze stołowniczek pani Vauquer jest tutaj... rzekł, spoglądając na Collina.
Spokojna fizjognomja jaką przybrał Collin nie drgnęła.
— Każ pan wprowadzić tę osobę, rzekł sucho pan Camusot, którego niezadowolenie, mimo pozornej obojętności, było widoczne.
Odruch ten zwrócił uwagę Jakóba Collin, który niewiele liczył na sympatję sędziego; jakoż zapadł w apatję, wywołaną gwałtownem skupieniem, z jakiem silił się odgadnąć przyczynę tego zwrotu.