Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwile zemsty, rozumiesz? Zmieniliśmy w ten sposób obowiązek na przyjemność. Ona powiada nieraz: „Jestem wściekła dzisiaj, zostaw mnie, idź sobie“. Burza spada na kuzyna. Karolina nie robi już min ofiary, wyraża się o mnie jak najlepiej. Cieszy się mojemi przyjemnościami. A że to jest bardzo uczciwa kobieta, okazuje największą delikatność we wszystkich sprawach majątkowych. Dom prowadzony jest wzorowo. Żona pozwala mi rozporządzać moją rezerwą bez cienia kontroli. Oto masz życie. My napuszczamy koła oliwą, ty, mój drogi, wkładasz pod nie kamienie. Trzeba się zdecydować: albo, albo; albo nóż weneckiego murzyna, albo dłuto poczciwego Józefa. Kostjum Otella, mój drogi, jest bardzo niewygodny, wygląda dziś zbyt karnawałowo; ja, jako dobry katolik, wolę być skromnym cieślą.
CHÓR, w salonie, na balu. — Pani Karolina jest czarująca.
DAMA W TURBANIE. — Tak, pełna godności, poczucia form.
ŻONA, KTÓRA MA SIEDMIORO DZIECI. — Ach, tak, ta umiała sobie dać rady z mężem.
PRZYJACIEL FERDYNANDA. — Ależ ona bardzo kocha męża. Adolf to zresztą człowiek bardzo miły, znający świat.
PRZYJACIÓŁKA PANI DE FISCHTAMINEL. — Ubóstwia żonę. U nich w domu, cóż za swoboda, bawią się wszyscy doskonale.
PAN FOULLEPOINTE. — Tak, to dom bardzo miły.
KOBIETA, O KTÓREJ MÓWIĄ DUŻO ZŁEGO. — Karolina jest dobra, przychylna, o nikim źle nie mówi.
DAMA TAŃCZĄCA, która wraca na swoje miejsce. — Czy pamiętacie, jaka ona była nudna, kiedy bywała jeszcze u państwa Deschars?
PANI DE FISCHTAMINEL. — Ach, u tych! Ona i jej mąż, istne dwie pokrzywy... ciągłe kłótnie (pani de Fischtaminel odchodzi).
ARTYSTA. — Ale bo też pan Deschars puszcza się na dobre, bywa za kulisami; zdaje się, że żona sprzedawała mu wkońcu zbyt drogo swą cnotę.