Matka i córka urodziły w dziewięć dni po sobie.
Pierwsze dziecko Karoliny, jestto wątła i blada dziewczynka, nie rokująca nadziei życia.
Ostatnie dziecko matki to pyszny chłopak, ważący dwanaście funtów, ma dwa zęby i wspaniałe włosy.
Szesnaście lat marzyłeś o synu. Ta niedola małżeńska jest jedyną, która napełnia cię szaloną radością. Przytem żona twoja, odmłodzona, znajduje w tem macierzyństwie to, co można nazwać latem św. Marcina u kobiet: sama karmi, ma pokarm! cera jej nabrała świeżości, jest biała i różowa.
W czterdziestym drugim roku przybiera pozy młodej kobiety, kupuje maciupe pończoszki, przechadza się w towarzystwie niańki, haftuje koszulki, stroi czepeczki, poucza córkę własnym przykładem; jest czarująca, szczęśliwa. A przecież jestto niedola, mała dla ciebie, duża dla twego zięcia. Niedola ta jest dwupłciowa; dotyka zarówno ciebie jak żonę. Z drugiej strony jednak, w podobnych wypadkach ojcostwo napełnia cię dumą tem większą iż jest zupełnie niewątpliwe; tak, drogi panie!
Zazwyczaj, młoda osoba odsłania prawdziwy charakter dopiero po dwóch lub trzech latach małżeństwa. Z początku, wśród pierwszych upojeń, pierwszych uciech życia mężatki, ukrywa ona bezwiednie swoje braki. Bywa w świecie aby się wytańczyć, bywa u rodziców aby się tam pysznić tobą, idzie przez życie w orszaku pierwszych igraszek i wdzięków miłości, staje się kobietą. Następnie, zostaje matką i karmicielką; w tem położeniu, pełnem wdzięcznych kłopotów i trudów, położeniem, które, wśród mnóstwa starań jakich wymaga, nie zostawia ani chwili czasu na obserwację, również niemożliwe jest ocenić kobietę. Upłynęło zatem trzy lub cztery lata