Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kto inny, będziemy mieli pięciu niezadowolonych a jednego szczęśliwego; podczas gdy, zostawiając cię tak ochwierutanego jeszcze przez parę lat, będziemy mieli wciąż naszych sześć głosów. Ministrowie zaczęli się śmiać i osądzili że stara gwardja, jak mówią, zaczyna być wcale mocna w taktyce parlamentarnej... Mówię ci jak jest, prosto z mostu. Zresztą, siwiejesz... Ależeś ty szczęśliwy, żeś zdolny jeszcze mieć podobne kłopoty! Gdzie te czasy, kiedy to podporucznik Cottin miał kochanki!
Marszałek zadzwonił.
— Marszałku drogi, jesteś dla mnie jak ojciec! nie śmiałem ci mówić o moim niepokoju.
— Wciąż mi się zdaje, że Roger jest tutaj, wykrzyknął marszałek widząc wchodzącego Mitouflet, woźnego biurowego, i chciałem po niego posyłać. — Idź sobie, Mitouflet. — A ty, stary kamracie, idź przygotuj tę nominację, podpiszę. Ale ten bezecny intrygant niedługo będzie się cieszył owocem swoich zbrodni, będzie się go miało na oku i za najmniejszem przekroczeniem fora ze dwora! Teraz, drogi Hektorze, kiedyś się wykaraskał z biedy, uważaj na siebie. Nie nadużywaj swoich przyjaciół. Dostaniesz nominację jeszcze dziś rano, twój obwieś zostanie oficerem!... Ile ty masz lat teraz?
— Siedmdziesiąt za trzy miesiące.
— Cóż za chwat! rzekł marszałek z uśmiechem. To ty wart byłbyś orderu; ale, do kroćset bomb, nie jesteśmy już za Ludwika XV!
Taki jest wpływ koleżeństwa łączącego między sobą chlubne szczątki falangi napoleończyków; zawsze im się