Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cóż za łotr! powiadał sobie Hulot idąc na górę do Bietki. Och! rozumiem teraz jej list. Opuścimy z Walerją Paryż. Walerja jest moją na resztę życia; zamknie mi oczy.
Elżbiety nie było w domu. Pani Olivier oznajmiła Hulotowi, że poszła do baronowej, myśląc że go tam zastanie.
— Poczciwa dziewczyna! nie sądziłem że jest tak sprytna jak się okazało dziś rano, powiadał sobie baron, który w drodze z ulicy Vanneau na ulicę Plumet przypomniał sobie zachowanie Elżbiety.
Na rogu ulicy Vanneau i ulicy Babylone popatrzał na eden, z którego wypędzał go hymen z mieczem prawa w ręku. Walerja, wyglądając oknem ścigała go spojrzeniem; kiedy podniósł głowę, skinęła ku niemu chustką; ale bezecny Marneffe strącił żonie czepeczek z głowy i przemocą odciągnął ją od okna. Łzy stanęły w oczach Radcy Stanu.
— Być tak kochanym! mając blisko siedmdziesiąt lat, patrzeć jak dla mnie znęcają się nad kobietą! rzekł sobie.
Elżbieta przybyła, aby oznajmić rodzinie barona dobrą nowinę. Adelina i Hortensja wiedziały już, że baron, nie chcąc się shańbić w oczach całego biura nominacją Marneffa na naczelnika, ma być wygnany przez męża który dostał nagle Hulo-wstrętu. Toteż szczęśliwa Adelina zadysponowała taki obiad, aby jej Hektorowi smakował lepiej niż u Walerji, oddana zaś Elżbieta pomogła Maryśce osiągnąć ten niełatwy rezultat. Kuzynka Bietka stała się bożyszczem rodziny: matka i córka całowały ją