Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pomiędzy cywilnym a wojskowym zarządem Algieru. Trzeba było natychmiast szukać plastra na ranę którą mu ukazano. Kazał żołnierzowi zajść nazajutrz; zaczem odprawiwszy go, nie bez hojnych obietnic awansu, wrócił do salonu.
— Dzień dobry i do widzenia, bracie! rzekł do marszałka. Bywajcie, dzieci; bywaj, moja dobra Adelino. — A ty co z tobą poczniesz, Elżbieto? spytał.
— Ha, będę prowadziła gospodarstwo u marszałka; taka już widać moja dola, abym wam służyła do śmierci, nie jednym to drugim.
— Nie rozstawaj się z Walerją, póki cię nie zobaczę, szepnął baron do ucha kuzynce. Bądź zdrowa, Hortensiu, ty mała buntownico, staraj się być rozsądną; spadła mi na głowę ważna sprawa, wrócimy jeszcze do kwestji twego podejrzenia. Pomyśl o tem, koteczko, rzekł ściskając ją.
Pożegnał żonę i dzieci tak wyraźnie zmięszany, że wszyscy zostali pod wrażeniem najżywszego niepokoju.
— Bietko, rzekła baronowa, trzeba się dowiedzieć co może być Hektorowi; nigdy nie widziałam go w podobnym stanie; zostań jeszcze parę dni u tej kobiety, on jej mówi wszystko, dowiemy się co go tak nagle zmieniło. Bądź spokojna, załatwimy twoje małżeństwo z marszałkiem, bo to małżeństwo jest bardzo potrzebne.
— Nigdy nie zapomnę odwagi, jaką okazałaś dziś rano, rzekła Hortensja ściskając Bietkę.
— Pomściłaś naszą biedną matkę, rzekł Wiktor.
Marszałek przyglądał się ciekawie czułościom jakiemi