Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Marneffe, mój drogi przyjacielu, była dziś mowa o tobie! Ale nie zostaniesz naczelnikiem biura tak zaraz... trzeba nam na to czasu.
— Zostanę, panie baronie, odparł wręcz Marneffe.
— Ależ, mój drogi...
— Zostanę, panie baronie, powtórzył zimno Marneffe spoglądając kolejno na barona i na Walerję. Postawiłeś pan moją żonę w konieczności pojednania ze mną; korzystam z tego, bo, mój drogi przyjacielu, jest śliczna, dodał z piekielną ironią. Jestem tutaj panem, większym niż ty, baronie, w ministerjum.
Baron doznał uczucia bólu, który możnaby porównać do bólu zębów w sercu; niemal stanęły mu łzy w oczach. Podczas tej krótkiej sceny, Walerja oznajmiła Henrykowi Montez do ucha rzekomą wolę swego męża, uwalniając się w ten sposób odeń na jakiś czas.
Z czterech wiernych, jeden Crevel, posiadacz sekretnego mieszkanka, wyjęty był z tego rygoru, toteż fizjognomia jego jaśniała wyrazem bezczelnego zaiste szczęścia, mimo upomnień jakie mu słała Walerja marszcząc brew i robiąc znaczące miny; promieniejące ojcostwo przebijało we wszystkich rysach. Kiedy Walerja szepnęła mu coś do ucha z wymówką, chwycił ją za rękę i odpowiedział:
— Jutro, księżniczko moja, będziesz miała swój pałacyk!... jutro ostateczny termin licytacji.
— A meble? spytała z uśmiechem.
— Mam tysiąc akcji Wersal, lewy brzeg, kupionych po sto dwadzieścia pięć franków, dojdą do trzystu z przyczyny zlania dwóch gościńców, o którem dowie-