Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Loretki nie mogły się obejść bez tych dwóch królów konceptu. Bez nich nie było kolacji, obiadu, zabawy. Serafina Sinet, zwana Karabiną, jako urzędowa kochanka amfitrjona, przyszła jedna z pierwszych, i w potokach światła lśniła swemi najpiękniejszemi w Paryżu ramionami, szyją utoczoną jak przez tokarza, bez jednej zmarszczki, figlarną twarzyczką i błękitną suknią haftowaną też błękitem, strojną w angielskie koronki w takiej obfitości, że możnaby niemi wyżywić wioskę przez miesiąc. Ładna Jenny Cadine, która nie grała tego wieczoru, a której portret jest zbyt znany aby potrzeba było coś o niej mówić, przybyła w tualecie bajecznie bogatej. Każde zebranie jest dla tych pań wyścigiem na tualety; wyścigiem, w którym każda chce zdobyć nagrodę swemu milionerowi, powiadając niejako rywalkom:
— Oto, ile jestem warta!
Trzecia kobieta, najwidoczniej w początkach karjery, przyglądała się niemal ze wstydem zbytkowi dwóch koleżanek błyszczących pozycją i majątkiem. Skromnie odziana w biały kaszmir z błękitną pasmanterją, we włosach miała kwiaty upięte ręką pokątnego fryzjera, którego niezręczna dłoń przydała bezwiednie cudnym blond włosom naiwnego wdzięku. Nieswoja jeszcze w swej sukni, zdradzała, wedle uświęconego zwrotu, nieśmiałość nieodłączną od pierwszego występu. Przybywała z Valognes, aby ulokować w Paryżu rozpaczliwą świeżość, naiwność zdolną obudzić żądze w konającym i piękność godną wszystkich tych, jakich Normandja już dostarczyła rozmaitym teatrom stolicy. Rysy tej nieskalanej twarzy jaśniały ideałem anielskiej czystości. Jej mleczna bia-