Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dwieście haftowanych szalów chińskich na kwartał, chciał ją pocieszyć; ale, szczerze czy nie, ona nie chciała o niczem słyszeć inaczej jak przez parafię. „Chcę być uczciwą!... powtarzała ciągle, albo sobie koniec zrobię.“ I wytrzymała. P. Grenouville zgodził się z nią ożenić, pod warunkiem, że się nas wyrzeknie, no i przystaliśmy...
— Za gotówkę? spytała bystra Józefa.
— Tak, pani, dziesięć tysięcy franków, i rentę dla mego ojca, który nie może już pracować.
— Prosiłam córki pani, aby dbała o szczęście mego wuja, a ona wepchnęła go w błoto! To wstrętne. Nie zrobię już nic dla nikogo! Oto co znaczy bawić się w dobroczynność!... Stanowczo, dobroczynność dobra jest tylko jako spekulacja. Olimpka powinna mnie była bodaj uprzedzić o tych szacherkach. Jeżeli mi odnajdziecie, do dwóch tygodni, ojca Thoul, dam wam tysiąc franków...
— To bardzo ciężko, proszę łaski pani, ale tysiąc franków, o, to ładny pieniądz: postaramy się...
— Żegnam panią, pani Bijou.
Wchodząc do buduaru, śpiewaczka zastała panią Hulot zupełnie zemdloną; ale, mimo utraty zmysłów, wciąż trzęsła się swojem nerwowem drżeniem, tak jak członki przeciętej żmiji rzucają się jeszcze. Mocne sole, zimna woda, wszystkie zwyczajnie używane środki, przywróciły baronowej życie, lub, można rzec raczej, świadomość bólu.
— Och, pani, jakże on nisko upadł!... rzekła poznając śpiewaczkę i widząc że jest z nią sama.
— Odwagi, pani, odparła Józefa, która siadła na poduszce u stóp baronowej i całowała jej ręce, odnaj-