Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panie hrabio, rzekł marszałek, proszę pana abyś podpisał upoważnienie potrzebne mojej bratanicy a pańskiej żonie, na sprzedaż renty, której posiada dotąd jedynie tytuł własności. — Panno Fischer, pani zgodzi się na tę sprzedaż, zrzekając się swego dożywocia.
— Tak, drogi hrabio, odparła Bietka bez wahania.
— Dobrze, moja droga, odparł stary żołnierz; mam nadzieję pożyć jeszcze dość długo aby ci to wynagrodzić. Nie wątpiłem o tobie; jesteś szczerą republikanką, dzieckiem ludu.
Ujął rękę starej panny i złożył na niej pocałunek.
— Panie Hannequin, rzekł do rejenta, niech pan sporządzi potrzebny akt w formie plenipotencji, muszę go mieć w ciągu dwóch godzin, aby móc sprzedać rentę na dzisiejszej giełdzie. Hrabina, moja bratanica, posiada tytuł własności; przyjdzie tu i podpisze akt skoro go pan przyniesiesz; tak samo i pana Fischer. Pan hrabia odprowadzi pana do domu, aby złożyć swój podpis.
Na znak Elżbiety, artysta skłonił się z szacunkiem marszałkowi i wyszedł.
Nazajutrz o dziesiątej rano hrabia Forzheim kazał się oznajmić u księcia de Wissemburg i został natychmiast przyjęty.
— I cóż, mój drogi Hulot, rzekł marszałek Cottin staremu przyjacielowi pokazując dzienniki, ocaliliśmy jak widzisz pozory... Czytaj.
Marszałek Hulot złożył dzienniki na biurku starego przyjaciela i podał mu dwieście tysięcy franków.
— Oto pieniądze, które brat mój sprzeniewierzył skarbowi, rzekł.