Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczęście z panią Marneffe. Ten zuch byłby gotów sprzedać jaki folwarczek, byleby stać się posiadaczem kobiety...
— Dosyć, panie Crevel! rzekła pani Hulot nie kryjąc już swego wstrętu i ukazując twarz spłonioną wstydem. Jestem już ukarana ponad miarę mego grzechu. Sumienie moje, tak potężnie dławione żelazną ręką konieczności, krzyczy mi po tej ostatniej zniewadze, że takie poświęcenia są nad siły. Nie mam już dumy, nie oburzam się jak niegdyś, nie powiem panu: „Wyjdź pan!“ otrzymawszy ten śmiertelny cios. Straciłam do tego prawo: ofiarowałam się panu jak ulicznica... Tak, odparła odpowiadając na przeczący gest Crevela, zbrukałam swoje życie, czyste aż dotąd, plugawą intencją; i... nic mnie nie usprawiedliwia, wiedziałam o tem... Zasługuję na wszystkie zniewagi które pan na mnie walisz! Niech się spełni wola Boga. Jeżeli chce śmierci dwóch istot godnych iść do Niego, niech umrą, będę je opłakiwała, będę się modliła za nie! Jeżeli chce upokorzenia naszej rodziny, schylmy się przed jego karzącym mieczem i ucałujmy go jak chrześcijanie! Wiem, jak odpokutować tę chwilę hańby, która będzie udręką reszty moich dni. To już nie pani Hulot mówi do pana, ale biedna, nędzna grzesznica, chrześcijanka której serce będzie miało odtąd jedno tylko uczucie: uczucie żalu, i która cała się odda modlitwie i miłosierdziu. Grzech mój jest taki, że mogę być tylko ostatnią z kobiet a pierwszą z pokutnic. Pan byłeś narzędziem mego powrotu do upamiętania, do głosu Boga, który obecnie mówi we mnie; dziękuję panu!...
Chwyciło ją owe drżenie, które od tej chwili nie opuściło jej już. Głos jej, pełen słodyczy, odbijał od