Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Znałam pana, rzekła, bardziej wspaniałomyślnym... Mówił pan o trzystu tysięcach franków jak wielki pan...
Crevel popatrzył na panią Hulot, wydała mu się niby przekwitająca lilja, obudziło się w nim to i owo; ale tak czcił świętą istotę, że zagnał te podejrzenia w rozpustny zakątek swego serca.
— Pani, jestem zawsze taki sam, ale były kupiec jest i musi być wielkim panem metodycznie, oszczędnie; we wszystko wnosi swoje poczucie ładu. Otwiera człowiek konto swoim wybrykom, daje im kredyt, poświęca na ten cel niektóre dochody; ale naruszać kapitał!... to byłoby szaleństwo. Moje dzieci otrzymają całe swoje mienie, po matce i po mnie; ale nie chcą chyba, aby ojciec się nudził, żył jak mnich, zmienił się w mumię!... Żyję wesoło! wesoło płynę z prądem. Wypełniam wszystkie obowiązki jakie mi nakłada prawo, serce i rodzina, tak samo jak spłacałem punktualnie w terminie swoje weksle. Niech moje dzieci wywiązują się z obowiązków tak jak ja, a będę zadowolony; na teraz zaś, byle moje szaleństwa (bo robię szaleństwa!) nie kosztowały nikogo prócz frajerów... (przepraszam, pani nie zna wyrażeń giełdowych), nie będą mi potrzebowały nic wyrzucać i znajdą po mojej śmierci jeszcze ładną fortunkę. Pani dzieci nie będą mogły powiedzieć tego o swoim ojcu, który hula, łajdaczy się, rujnując własnego syna i moją córkę...
Im dalej, tem bardziej baronowa odsuwała się od swego celu.
— Ma pan żal do mego męża, drogi panie Celestynie, a byłbyś wszakże najlepszym jego przyjacielem, gdyby jego żona była ci uległa...