Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

coś do kochania, do dręczenia; otóż zafundowałam sobie Polaka.
— Czy ma wąsy?
— O, takie długie!... rzekła Bietka pokazując czółenko owinięte złotą nicią.
Zawsze brała robotę do miasta i pracowała czekając na obiad.
— Jeżeli wciąż mnie będziesz pytać, nie dowiesz się niczego, dodała. Masz dopiero dwadzieścia dwa lat, a jesteś większa papla niż ja, która mam czterdzieści dwa a nawet czterdzieści trzy.
— Słucham, już ani pisnę, rzekła Hortensja.
— Mój chłopiec zrobił grupę bronzową wysoką na dziesięć cali, podjęła Bietka. Przedstawia Samsona rozdzierającego lwa; zakopał ją w ziemi, pordzawił, tak że teraz możnaby myśleć że to jest stare jak Samson. Arcydzieło to wystawione jest u pewnego antykwarza, w sklepie na placu du Carrousel, blisko mnie. Gdyby twój ojciec, który zna pana Popinot, ministra handlu i rolnictwa, oraz hrabiego de Rastignac, mógł im wspomnieć o tem, jako o pięknem starem dziele, które widział przechodząc! Zdaje się że wielkie figury zajmują się temi cackami zamiast się troszczyć o nasze galony i że los mego chłopca byłby zapewniony gdyby kupili lub bodaj tylko zaszli obejrzeć to kawalątko mosiądzu. Mój chłopiec uręcza, że wezmą to głupstewko za antyk i że zapłacą bardzo dobrze. Następnie, jeżeli to któryś z ministrów kupi tę grupę, pójdzie się przedstawić, dowiedzie że jest autorem, obniosą go w tryumfie! Och! już się