Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

serjo. Widzisz, moja mała, znał tylko kobiety blade, mdłe, jak one tam wszystkie na północy; brunetka, szczupła, młoda jak ja, to mu trafiło do serca. Ale sza! przyrzekłaś mi.
— Będzie z tym jak z pięcioma tamtymi, rzekła drwiąco młoda dziewczyna spoglądając na pieczątkę.
— Sześcioma, moja panno; zostawiłam w Lotaryngji jednego, który dla mnie poszedłby zdjąć księżyc z nieba, jeszcze dziś.
— Ten robi lepiej, odparła Hortensja, przynosi ci słońce.
— Gdzie to można spieniężyć? spytała Bietka. Trzeba mieć dużo ziemi, aby móc korzystać ze słońca.
Te oto żarciki padające szybko i skojarzone z tysiącem szaleństw, dały przyczynę do śmiechów, które zbudziły lęk baronowej. Widząc córkę oddającą się bez troski pustocie młodości, porównywała w myśli przyszłość jej z teraźniejszością.
— Ale aby ci ofiarowywać klejnoty pochłaniające pół roku pracy, musi ci wiele zawdzięczać? spytała Hortensja którą klejnot ten wprawił w głęboką zadumę.
— A, za wiele chcesz wiedzieć naraz! odparła kuzynka Bietka. Ale słuchaj... tak, dobrze: wciągnę cię do spisku.
— Czy razem z twoim wielbicielem?
— Aha! Chciałabyś go widzieć! Ale, rozumiesz, stara panna jak twoja Bietka, która umiała przechować chłopca całe pięć lat, kryje go dobrze... Toteż nie męcz mnie. Ja, widzisz, nie mam ani kota, ani kanarka, ani psa, ani papugi; trzebaż aby taka stara koza jak ja miała