Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ją, o ile tylko się da, w cnocie, w tej sytuacji, jak tu powiedzieć?... chocnoso... nie, nielegalnej!... Mała, która miała wybitne zdolności do muzyki, dostała nauczycieli, kształciła się (trzebaż ją było czemś zająć!) Zresztą chciałem być równocześnie jej ojcem, jej dobroczyńcą i — nazwijmy po imieniu — kochankiem; upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: ładny uczynek i ładna dziewczynka. Byłem szczęśliwy pięć lat. Ten bęben miał głos!... jeden z tych głosów które stawiają teatr na nogi: nie umiem określić inaczej niż mówiąc że to Duprez w spódnicy. Sama jej nauka śpiewu kosztowała mnie dwa tysiące franków rocznie. Zwarjowałem przez nią na punkcie muzyki; trzymałem dla niej i dla córki lożę we Włoskim. Chodziłem tam kolejno, jednego dnia z Celestyną, drugiego z Józefą...
— Jakto, ta słynna śpiewaczka?...
— Tak, pani, odparł Crevel z dumą, ta sławna Józefa mnie zawdzięcza wszystko... Wreszcie, kiedy mała miała dwadzieścia lat, w 1834, sądziłem żem ją na zawsze przywiązał do siebie, stałem się dla niej bardzo słaby... pozwoliłem jej zbliżyć się z ładną małą aktoreczką, Jenny Cadine, której losy miały niejakie podobieństwo z jej losem. Ta aktorka również zawdzięczała wszystko swemu protektorowi, który chował ją sobie jak ptaszka w klatce. Protektorem tym był baron Hulot.
— Wiem o tem, rzekła baronowa spokojnym głosem, bez śladu wzruszenia.
— A, tak! wykrzyknął Crevel coraz bardziej zdumiony. Ale czy pani wie, że ten potwór, mąż pani, protegował Jenny Cadine od trzynastego roku jej życia?