Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

telu. Ale co tobie? wydajesz mi się jakaś blada, kochanie.
— Pojawiły się dwa nowe artykuły, wymierzone w mego biednego Wacława; przeczytałam, ale schowałam je przed nim, gdyż zniechęciłby się do reszty. Pomnik marszałka Montcornet uważają za zupełnie chybiony. Chwalą jedynie płaskorzeźby, aby z okrutną perfidją podnosić talent ornamentacyjny Wacława i aby tem dobitniej wyrazić, że wielka sztuka jest rzeczą nie dla nas. Stidmann, którego ubłagałam aby mi powiedział prawdę, pogrążył mnie w rozpaczy; wyznał mi, że dzieli pogląd wszystkich artystów, krytyki i publiczności. „Jeżeli Wacław, powiedział mi tu, w ogrodzie, przed śniadaniem, nie wystawi w ciągu przyszłego roku arcydzieła, powinien dać pokój wielkiej rzeźbie i ograniczyć się do cacek, figurynek, artystycznej biżuterji i złotnictwa!“ — Wyrok ten sprawił mi najżywszą przykrość, bo Wacław nie zechce się nigdy poddać, ma poczucie swego talentu, ma tyle pięknych pomysłów...
— Pięknemi pomysłami nie zapłaci się rachunków, zauważyła Elżbieta; powtarzałam mu to bez wytchnienia... Na to trzeba pieniędzy. Pieniądze zaś dostaje się jedynie za rzeczy zrobione i podobające się na tyle aby je kupiono. Kiedy chodzi o to aby żyć, lepiej jest rzeźbiarzowi mieć na warsztacie model jakiego świecznika, kominka, stołu, niż grupę albo pomnik; bo tego potrzebują wszyscy, podczas gdy na amatora grupy i jego pieniądze można czekać całe miesiące...
— Masz słuszność, moja dobra Bietko! więc powiedz mu to; ja nie mam odwagi... Zresztą, jak mówił Stid-