Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ków pod jakiemi daliśmy koronę, a lista cywilna — której, przyznaję to, nie zakreślono terminu — zostawia serce Paryża w rozpaczliwym stanie... Dlatego właśnie, że wyznaję złoty środek, chciałbym widzieć złoty środek Paryża w innym stanie. Ta pani dzielnica, to coś przerażającego. Zamordowaliby tam panią którego dnia... No i co? pana Crevel mianowano szefem batalionu w jego legii; mam nadzieję że to my mu dostarczymy sutych epoletów.
— Jestem tam dziś na obiedzie, przyślę go tutaj.
Elżbieta umyśliła sobie, że posiędzie na własność Inflantczyka, skoro przetnie wszelką styczność pomiędzy nim a światem. Oderwany od pracy, artysta pójdzie w niepamięć niby człowiek zakopany w piwnicy, do której ona jedna będzie miała przystęp. Przeżyła z tą myślą dwa dni szczęścia, sądziła bowiem że zada śmiertelny cios baronowej i jej córce.
Idąc do p. Crevel, który mieszkał przy ulicy des Saussayes, puściła się mostem Karuzeli, wybrzeżem Voltaire, d‘Orsay, ulicą Bellechasse, de l‘Université, mostem Zgody i aleją Marigny. Nielogiczną tę drogę wytyczyła logika namiętności, zawsze będąca w wojnie z nogami. Rachuba jej była trafna. Zostawiła Wacława przy ubieraniu, przypuszczała tedy, że rozkochany młodzian, zyskawszy swobodę, pomknie do baronowej najkrótszą drogą. W istocie, w chwili gdy szła wzdłuż parapetu przez quai Voltaire zjadając oczyma rzekę i idąc w myśli drugim brzegiem, poznała artystę w chwili gdy wychodził z bramy Tuillerji kierując się ku mostowi królewskiemu. Dognała niewiernego i mogła iść za nim niewidziana,