Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cie już tylko tych trzydzieści su które ja zarabiam, ja biedna dziewczyna...
Para biedaków, poniesiona szermierką na słowa, doszła do cięższych zarzutów. Biedny artysta pierwszy raz wymówił swej dobrodziejce że go wyrwała śmierci, aby mu narzucić życie galernika gorsze od nicości, która chociaż daje odpoczynek. I wspomniał o ucieczce.
— Uciec!... wykrzyknęła stara panna... A, p. Rivet miał słuszność!
I wyłożyła jasno Polakowi, jako, w ciągu doby, może go wpakować do więzienia na resztę życia. Było to uderzenie maczugą. Steinbock popadł w melancholję i zupełnie zaniemiał. Nazajutrz w nocy, Bietka usłyszawszy przygotowania do samobójstwa, pobiegła do swego pensjonarjusza, podała mu wszystkie akty i formalne pokwitowanie.
— Masz, moje dziecko, daruj mi! rzekła z wilgotnemi oczyma. Bądź szczęśliwy, opuść mnie, zanadto cię dręczę; ale powiedz mi, że pomyślisz czasem o biednej dziewczynie, która ci dała możność zarobienia na życie. Cóż chcesz! jeżeli bywam zła, to z powodu ciebie: mogę umrzeć, cóż się z tobą stanie bezemnie?... Oto przyczyna niecierpliwości, z jaką chciałabym abyś zaczął wyrabiać przedmioty dające się sprzedać. Nie upominam się o moje pieniądze dla siebie, bądź pewny!... Boję się twego lenistwa które nazywasz marzeniem, twoich natchnień, pożerających tyle godzin przez które patrzysz w niebo; chciałabym abyś się włożył do pracy.
Powiedziała to z akcentem, spojrzeniem, łzami, gestem, które poruszyły do głębi szlachetnego artystę; ob-