Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w nim jednej myśli, któraby nie była dla kraju. Wściekłość, że ma w rękach lekarstwo na chorobę której postępy martwiły go i że nie może go zastosować, gryzła go bezustanku; ale wściekłość tę pomnażało jeszcze upośledzenie Francji wobec Rosji i Anglji. Francja w trzecim rzędzie! Ten krzyk powracał wciąż w jego rozmowie. Wewnętrzna choroba kraju przeszła w jego wnętrzności. Nazywał kłótniami kucharek walki dworu z Izbą, które zdradzały tyle wahań, tyle nieustannego zamętu, szkodliwego dla pomyślności kraju.
— Kupujemy pokój za cenę przyszłości, powiadał.
Pewnego wieczora, obaj z Justynem byliśmy zajęci i pogrążeni w najgłębszem milczeniu. Marcas wstał, aby pracować nad swemi kopjami, odrzucił bowiem naszą pomoc mimo naszych najżywszych nalegań. Ofiarowaliśmy się, że będziemy kopjowali na zmianę, tak aby miał jedynie trzecią część swej jałowej pracy. Pogniewał się, przestaliśmy nalegać. Usłyszeliśmy skrzypienie cienkiego obuwia na korytarzu; wyciągnęliśmy głowy spoglądając po sobie. Ktoś zapukał do Marcasa, który zawsze zostawiał klucz w zamku. Usłyszeliśmy, jak nasz wielki człowiek powiada: „Proszę!“ a potem: „Pan tutaj?“
— Tak, ja, odparł były minister.
Był to Djoklecjan nieznanego męczennika. Nasz sąsiad i ten człowiek rozmawiali jakiś czas pocichu. Naraz, Marcas, którego głos dawał się rzadko słyszeć, tak jak się zdarza na konferencji na której petent zaczyna od przedstawienia faktów, wybuchnął nagle na propozycję która nie doszła naszych uszu.
— Pan-by sobie drwił ze mnie, rzekł, gdybym panu uwierzył. Jezuici minęli, ale jezuityzm jest wieczny. Nie ma pan dobrej wiary ani w swoim machjawelizmie ani w swej szlachetności. Pan umie liczyć, ale z panem nie wie się na co liczyć. Pański dwór składa się z sów, które boją się światła, ze starców, którzy drżą przed młodością lub którzy się o nią nie troszczą. Rząd wzoruje się na dworze. Wzięliście resztki Cesarstwa, tak jak Restauracja wskrzesiła wol-