Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tą za kamizelkę a drugą wyciągniętą ku podłodze, gestem któremu pamięć jego przygody dawała straszliwą wymowę.
— To on, rzekła w duchu hrabina.
— Za drogo! ciągnął stary żołnierz. Ja ci dałem blisko miljon, a ty targujesz się o moje nieszczęście. Więc dobrze, teraz ja chcę ciebie i twego majątku. Pobraliśmy się na zasadzie wspólności majątkowej, nasze małżeństwo nie przestało istnieć...
— Ależ to nie jest pułkownik Chabert, wykrzyknęła hrabina udając zdziwienie.
— A, rzekł starzec z gryzącą ironją, chcesz dowodów? Wziąłem cię z Palais-Royal...
Hrabina zbladła. Widząc jak blednie pod rużem, stary żołnierz, wzruszony cierpieniem jakie zadawał kobiecie niegdyś namiętnie kochanej, wstrzymał się; ale spojrzała nań tak jadowicie, że podjął nagle:
— Byłaś u...
— Przepraszam, rzekła hrabina do adwokata, pozwoli pan, że się oddalę. Nie przyszłam poto, aby słuchać podobnej ohydy.
Wstała i wyszła. Derville rzucił się do kancelarji. Hrabina odleciała jakby na skrzydłach. Wróciwszy do gabinetu, adwokat zastał pułkownika w przystępie gwałtownej wściekłości, przechadzającego się wielkiemi krokami.
— W owym czasie każdy brał żonę, gdzie chciał, rzekł: ale ja popełniłem ten błąd, że źle wybrałem, zawierzyłem pozorom. Ona nie ma serca.
— I cóż, pułkowniku, nie miałem racji prosząc pana byś nie przychodził. Jestem obecnie pewien pańskiej tożsamości. Kiedyś się pan ukazał, hrabina uczyniła gest, którego znaczenie nie może być wątpliwe. Ale przegrałeś pan swój proces, żona pańska wie, że jesteś nie do poznania!
— Zabiję ją...
— Szaleństwo! poszedłbyś pan na gilotynę jak zbrodniarz. Zresztą, możebyś pan chybił! to byłoby nie do przebaczenia: nie powinno się nigdy chybić swojej żony, kiedy się chce ją zabić.