Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na te słowa, stary żołnierz padł na krzesło i leżał jak martwy. Derville milczał, wpatrując się w klienta.
— Sprawa jest poważna. Ale, przypuściwszy autentycznść dokumentów które mają się znajdować w Heilsbergu, nie jestem wcale przeświadczony abyśmy odrazu wygrali. Proces pójdzie przez trzy instancje. Trzeba się zastanowić spokojnie nad podobną sprawą, jest zupełnie wyjątkowa.
— Och, rzekł zimno pułkownik podnosząc dumnie głowę, jeśli padnę, potrafię umrzeć, ale w towarzystwie.
Tu, starzec zniknął. Oczy energicznego mężczyzny zabłysły rozpalone płomieniem żądzy i zemsty.
— Trzeba będzie może się układać, rzekł adwokat.
— Układać! powtórzył pułkownik Chabert. Czy ja żyję, czy umarłem?
— Mam nadzieję, rzekł adwokat, że pan będzie słuchał moich rad. Pańską sprawę będę uważał za własną. Przekona się pan niebawem o współczuciu, jakie mam dla pańskiego położenia, prawie bez przykładu w kronikach sądowych. Na razie, dam panu słówko do mego rejenta, który panu wypłaci, za pokwitowaniem, pięćdziesiąt franków co dziesięć dni. Nie byłoby właściwe, abyś pan tu przychodził po wsparcie. Jeśli pan jest pułkownikiem Chabert, nie powinieneś być na niczyjej łasce. Dam tym zaliczkom formę pożyczki. Ma pan prawo do majątku, jest pan bogaty.
Ta ostatnia delikatność wycisnęła łzy starcowi. Derville wstał nagle, — nie było może przyjęte aby adwokat okazywał wzruszenie — udał się do gabinetu, skąd wyszedł z niezapieczętowanym listem, który oddał hrabiemu Chabert. Kiedy biedny człowiek wziął list, uczuł przez papier dwie sztuki złota.
— Czy zechce mi pan wyszczególnić akta, podać mi nazwę miasta, królestwa? rzekł adwokat.
Pułkownik podyktował wskazówki poprawiając ortografję miejscowości, następnie wziął kapelusz, popatrzył na Derville’a, podał mu drugą rękę, rękę zgrubiałą, i rzekł z prostotą: „Na honor, po