Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

owej damy, która, mając gorączkę przez piętnaście lat, sądziła że wpadła w nową chorobę w dniu w którym ozdrowiała. Są szczęścia, w które się już nie wierzy; skoro się zdarzą, są jak piorun, walą człowieka z nóg. Toteż wdzięczność nieboraka była zbyt żywa aby ją mógł wyrazić. Wydałaby się zimna ludziom powierzchownym, ale Derville odgadł całą uczciwość w tem osłupieniu. Szalbierz byłby znalazł głos.
— Gdzie ja byłem? rzekł pułkownik z naiwnością dziecka lub żołnierza, bo często jest dziecko w prawdziwym żołnierzu, a prawie zawsze żołnierz w dziecku, zwłaszcza we Francji.
— W Stutgardzie. Wyszedł pan z więzienia, odparł adwokat.
— Zna pan moją żonę? spytał pułkownik.
— Tak, odparł Derville skłaniając głowę.
— Jaka ona jest?
— Zawsze urocza.
Starzec uczynił gest, jakgdyby pożerał jakąś tajemną zgryzotę z ową poważną i uroczystą rezygnacją, która charakteryzuje ludzi doświadczonych we krwi i ogniu bitew.
— Panie, rzekł z odcieniem wesołości; oddychał bowiem biedny pułkownik, wstał po raz drugi z grobu, przebił warstwę śniegu trudniejszą do stopienia niż ta która niegdyś mroziła mu głowę, i wdechał powietrze tak jakby opuszczał więzienie. Panie, rzekł, gdybym był ładnym chłopcem, żadne z moich nieszczęść nie byłoby mi się zdarzyło. Kobiety wierzą ludziom którzy szpikują słowa westchnieniami miłości. Wówczas drepcą, biegają, stają na głowie, intrygują, świadczą, poruszą piekło dla tego który im się podoba. Jakim cudem zdołałbym zainteresować kobietę? Miałem twarz nieboszczyka, byłem ubrany jak oberwaniec, podobniejszy byłem do Eskimosa niż do Francuza, ja, który niegdyś uchodziłem za najładniejszego lalusia w r. 1799! ja, Chabert, hrabia Cesarstwa!
„Zatem, w dniu w którym rzucono mnie na bruk jak psa, spotkałem kwatermistrza, o którym panu mówiłem. Kamrat nazywał się Boutin. Ten nieborak i ja, to była razem najładniejsza para