Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sprawił. Jestem z natury tkliwa i dobra; ale życie czyni mnie złą. Inna kobieta spaliłaby pański list bez czytania; ja przeczytałam i odpowiadam. Odpowiedź moja przekona pana, że, jeśli nie jestem nieczuła na uczucie jakie zrodziłam, bodaj mimowoli, daleka jestem od dzielenia go, a dalsze postępowanie dowiedzie panu jeszcze o wiele lepiej szczerości mej duszy. Chciałam przytem, dla pańskiego dobra, posłużyć się niejako tą władzą którą mi pan daje nad swem życiem, a pragnę posłużyć się nią tylko raz, aby zedrzeć zasłonę która panu zakrywa oczy.
„Mam blisko trzydzieści lat, drogi panie, a pan ma ich zaledwie dwadzieścia dwa. Sam pan nie wie, czem będą pańskie myśli, kiedy pan dojdzie do mojego wieku. Przysięgi, które rzucasz tak łatwo dzisiaj, mogą się panu wydać wówczas bardzo ciężkie. Dzisiaj, chętnie wierzę, oddałby mi pan bez żalu całe swoje życie, umiałby pan umrzeć nawet dla przelotnej przyjemności; ale w trzydziestu latach, doświadczenie odjęłoby panu siłę do codziennych poświęceń, a dla mnie byłoby głębokiem upokorzeniem przyjmować je. Pewnego dnia, wszystko, sama natura nawet, nakaże panu porzucić mnie, a powiedziałam to panu: wolę śmierć niż opuszczenie. Widzi pan, nieszczęście nauczyło mnie rachować. Rozumuję, nie umiem czuć. Zmusza mnie pan do powiedzenia, że pana nie kocham: że nie powinnam, nie mogę, nie chcę pana kochać. Minęłam okres gdy kobieta ustępuje ślepym odruchom serca; nie umiałabym już być