Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że mglisty i mimowolny żal, że mnie tak szorstko odprawiła, ale nie wolno jej, nie może odwołać swego wyroku: do mnie należy ją zrozumieć.
Z tą myślą Gaston zatrzymał się na ganku, wydał cichy okrzyk, obrócił się żywo i rzekł:
— Zapomniałem czegoś!
I wrócił do salonu, wiodąc za sobą służącego, który, pełen uszanowania dla barona i dla świętych praw własności, dał się zupełnie zwieść naturalności tonu, jakim zdanie to było wyrzeczone. Gaston wszedł pocichu nieoznajmiony. Kiedy wicehrabina, myśląc może że intruzem jest służący, podniosła głowę, ujrzała przed sobą pana de Nueil.
— Jakób mnie oświecił, rzekł z uśmiechem.
Uśmiech jego, nacechowany na wpół smutnym wdziękiem, odejmował tym słowom wszystko co w nich było żartem; akcent, którym były wyrzeczone, musiał wniknąć do duszy.
Pani de Beauseant była rozbrojona.
— Zatem niech pan siada, rzekła.
Gaston chciwie pochwycił krzesło. Oczy jego, rozszerzone szczęściem, tryskały blaskiem tak żywym, że wicehrabina nie mogła wytrzymać tego spojrzenia, spuściła oczy na książkę i syciła się tą wciąż nową rozkoszą, iż jest dla mężczyzny źródłem jego szczęścia: uczucie niezniszczalne u kobiety, Gaston odgadł panią de Beauseant. Kobieta jest tak wdzięczna, gdy spotka człowieka zestrojonego z tak logicznemi kaprysami jej serca, człowieka który pojmuje sprzeczne napozór odruchy jej myśli, ulotne zawstydzenia jej wrażeń to trwo-