Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tworzyli obraz równie charakterystyczny co „ogonek“ drobnych rentjerów w dzień wypłaty.
— Więc cóż, jesteście miljonerami! wykrzyknął stary Desroches w chwili gdy stara Descoings delektowała się ostatnim łykiem kawy.
— Jakto! wykrzyknęła biedna Agata.
— Ciotczyne terno wyszło, rzekł pokazując wykaz numerów na świstku, jakie właściciele biur loteryjnych rozsypują setkami w miseczkach na kantorze.
Józef przeczytał listę. Agata również. Descoings nie potrzebowała czytać; osunęła się jak rażona piorunem. Widząc jej zmienioną twarz, słysząc krzyk, Desroches i Józef zanieśli ją na łóżko. Agata pobiegła szukać lekarza. Apopleksja spiorunowała biedną kobietę, która odzyskała przytomność dopiero koło czwartej popołudniu. Stary Haudry, lekarz domowy, oznajmił, że, mimo tej poprawy, powinna myśleć o swoich sprawach i o duszy. Wymówiła tylko jedno słowo:
— Trzy miljony!...
Stary Desroches, którego Józef, oczywiście z należną oględnością, zapoznał z okolicznościami katastrofy, przytoczył liczne wypadki graczy, którym fortuna wymknęła się z rąk, w dniu, w którym, przez jakąś fatalność, zaniedbali stawki; ale zrozumiał jak śmiertelny musiał być podobny cios, kiedy przyszedł po dwudziestu latach wyczekiwania. O piątej, w chwili gdy najgłębsza cisza panowała w domu, i gdy chora, przy której czuwali Józef z Agatą, oczekiwała wnuka po którego poszedł Desroches, hałas kroków Filipa i jego laski rozległ się na schodach.
— To on! to on! krzyknęła stara Descoings, która podniosła się na łóżku i zdołała poruszyć sparaliżowanym językiem.
Agata i Józef wstrząsnęli się pod wrażeniem wstrętu, jaki objawił się w ruchach chorej. Przykre oczekiwanie znalazło zupełne usprawiedliwienie w widoku sinej i zmienionej twarzy Filipa, jego chwiejnego chodu, okropnego wyrazu oczu głęboko podkrążonych,