Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

coings dobrze odgadła jej pobudki. Fizjognomja Agaty była zresztą dość wymowna: jej świeża twarz wyschła, skóra obciągnęła się na skroniach i policzkach, czoło pokryło się zmarszczkami; oczy traciły przejrzystość: widać było, iż pożera ją jakiś wewnętrzny ogień. Płakała po nocach; ale co wyniszczało ją najbardziej, to konieczność tajenia swych cierpień, bólów, obaw. Nie była zdolna usnąć przed powrotem Filipa, nadsłuchiwała go na ulicy. Wystudjowała odmiany jego głosu, chodu, wymowę laski wlokącej się po bruku. Nic nie uszło jej uwagi, poznawała w jakim stopniu pijaństwa Filip wraca, drżała słysząc jak się potyka na schodach. Jednego dnia, znalazła parę sztuk złota, w miejscu gdzie w nocy się przewrócił. Kiedy pił i wygrał, głos miał zachrypły, laska włóczyła się po ziemi; natomiast kiedy przegrał, krok jego miał coś suchego, wyrazistego, wściekłego; śpiewał pełnym głosem i trzymał laskę ku górze, jak pałasz przy ramieniu. Kiedy wygrał, zachowanie jego przy śniadaniu było wesołe, niemal serdeczne; żartował, grubo wprawdzie, ale żartował, z ciotką, Józefem i matką; przeciwnie kiedy przegrał, ponurość jego, zwięzłe i urywane słowa, twarde spojrzenie, smutek, miały coś przerażającego. Rozpustne życie i nałóg kieliszka zmieniały z dnia na dzień tę twarz, niegdyś tak piękną. Żyły na policzkach nabiegły krwią, rysy grubiały, rzęsy wypadały. Wreszcie, mało dbały o swą osobę, Filip wyziewał miazmaty szynku, woń zabłoconego obuwia, który, nawet dla najbardziej obcego, stałby się znamieniem tego plugawego życia.
— Powinienbyś, rzekła Descoings do Filipa w pierwszych dniach grudnia, sprawić sobie nową odzież od stóp aż do głowy.
— A kto ją zapłaci? odparł cierpko. Biedna matka nie ma już grosza, ja mam pięćset franków na rok. Nowe ubranie pochłonęłoby roczną pensję, a ja już ją zastawiłem na trzy lata.
— Czemu? spytał Józef.
— Dług honorowy. Giroudeau pożyczył mi tysiąc franków, które wziął od Florentyny... Nie jestem strojny, to prawda; ale kiedy się pomyśli, że Napoleon jest na św. Helenie i sprzedaje srebra aby