Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dwaj ex-wojskowi wdrapali się na czwarte piętro, na poddasze, gdzie zastali młodego człowieka o bladem i zimnem oku, wyciągniętego na lichej kanapce. Cywil nie zmienił pozycji, poczęstował wszakże cygarem wuja i przyjaciela wuja.
— Moje dziecko, rzekł słodko i pokornie Giroudeau, oto ów dzielny pułkownik Gwardji, o którym ci mówiłem.
— No i...? rzekł Finot mierząc oczami Filipa, który, tak jak Giroudeau, stracił całą pewność siebie w obliczu tego potentata prasy.
— Mój drogi chłopcze, rzekł Giroudeau, który starał się nadać sobie tony starszego krewnego, pułkownik wraca z Texas.
— Ach, dałeś się pan wziąć na Texas, na Przytulisko? Jesteś pan przecie dość młody, jak na to aby aspirować na żołnierza-rolnika.
Dotkliwość tego żartu zrozumieją jedynie ci, którzy przypominają sobie potop rycin, parawanów, zegarów, bronzów i gipsów, jakim dała początek idea żołnierza-rolnika, wielki obraz losu Napoleona i jego chwatów, zanim stał się ulubionym konceptem wodewilów. Pomysł ten przyniósł conajmniej miljon. Jeszcze dzisiaj na zapadłej prowincji znajdziecie żołnierzy-rolników na starych tapetach.
Gdyby młody człowiek nie był siostrzeńcem kolegi, Filip byłby mu zaaplikował parę policzków.
— Tak, dałem się wziąć, straciłem dwanaście tysięcy franków i kawał czasu, rzekł Filip, siląc się zaznaczyć coś w rodzaju uśmiechu.
— I kochasz pan zawsze cesarza? rzekł Finot.
— Jest moim bogiem, odparł Filip Bridau.
— Jesteś pan liberałem?
— Będę zawsze po stronie opozycji konstytucyjnej! Och! Foy! och! Manuel! och! Laffitte! to mi ludzie! Wykurzą stąd tych nędzników, sprowadzonych pod bagnetami zagranicy!
— A zatem, rzekł zimno Finot, trzeba wyciągnąć korzyść ze