Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bronił mu grać dalej. Pani Descoings toż samo uczyniła z wnukiem. Bixiou zaczynał puszczać ostre słówka, na szczęście za dowcipne aby je Filip zrozumiał, ale, w razie gdyby która z tych strzałek wdarła się w mało lotną inteligencję pułkownika, okrutny kpiarz mógłby się łatwo znaleźć w niebezpieczeństwie.
— Musisz być zmęczony, rzekła Agata do ucha Filipa, idź się połóż.
— Podróże kształcą młodzież, rzekł drwiąco Bixiou, skoro pułkownik i pani Bridau wyszli.
Józef, który wstawał o świcie i kładł się wcześnie, nie był świadkiem końca wieczoru. Nazajutrz rano, Agata i ciotka Descoings, przygotowując śniadanie w pierwszym pokoju, nie mogły się wstrzymać od myśli, że, jeżeli Filip zasmakuje w tym sposobie zabawy, wieczory wypadną niesłychanie kosztownie. Dobra staruszka, wówczas licząca siedemdziesiąt sześć lat, poddała myśl sprzedaży swoich mebli, oddania apartamentu na drugiem piętrze właścicielowi, który chętnie się na to godził, urządzenia jej pokoju z salonu Agaty, przemienienia zaś na salon pierwszego pokoju, służącego dotąd za jadalnię. Oszczędziłoby się w ten sposób siedemset franków rocznie: to pozwoliłoby dawać pięćdziesiąt franków miesięcznie Filipowi, póki nie znajdzie miejsca. Agata przyjęła to poświęcenie. Skoro pułkownik zeszedł, matka spytała go czy dobrze się czuje w swoim pokoiku, poczem obie wdowy przedstawiły mu położenie. Pani Descoings i Agata posiadały, jednocząc swoje dochody, pięć tysięcy trzysta franków renty, z których cztery tysiące ciotki Descoings były dożywociem. Stara Descoings dawała sześćset franków rocznie młodemu Bixiou (do którego przyznała się od pół roku jako do wnuka), oraz sześćset franków Józefowi; reszta dochodu szła, podobnie jak dochód Agaty, na gospodarstwo i życie. Wszystkie oszczędności zjedzono.
— Bądźcie spokojne, rzekł pułkownik, postaram się o miejsce, nie będę wam ciężarem. Na razie proszę tylko o kromkę chleba i kąt do spania.