Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

straszliwie kosztownego, namawiać syna aby się pojednał z rządem i zgłosił do ministra wojny; dosyć miała kłopotu z tem, aby go wydobyć z Hawru i sprowadzić do Paryża, kiedy jej zostało już tylko tyle, ile trzeba było na drogę. Ciotkę Descoigns i Józefa, którzy oczekiwali wygnańca w dziedzińcu pocztowym, uderzyła zmiana na twarzy Agaty.
— Matka posunęła się o dziesięć lat w dwa miesiące, rzekła Descoings do Józefa wśród uścisków i wyładowywania walizek.
— Serwus, stara Descoings, — oto czułe powitanie rzucone przez pułkownika ex-kupcowej, którą Józef nazywał czule ciotuchną.
— Nie mamy na dorożkę, rzekła Agata boleściwym tonem.
— Ja mam, odparł młody malarz.
— Ależ Filip nabrał wspaniałych kolorów! wykrzyknął przyglądając się bratu.
— Tak, opaliłem się jak fajka. Ale tyś się nic nie zmienił, mały.

Licząc wówczas dwadzieścia jeden lat, oceniany wedle wartości przez kilku przyjaciół, którzy go podtrzymywali w dniach próby, Józef czuł własną siłę i miał świadomość swego talentu; reprezentował on malarstwo w Biesiadzie[1]utworzonej przez młodych ludzi, którzy życie poświęcili nauce, literaturze, polityce i filozofji; niemile tedy drasnął go wyraz lekceważenia, podkreślony jeszcze gestem: Filip pokręcił go za ucho jak dziecko. Agata zauważyła u ciotki Descoings i u Józefa pewien chłód po pierwszym wylewie czułości; ale naprawiła wszystko, rozpowiadając o cierpieniach, jakie przeszedł Filip na wygnaniu. Stara Descoings, pragnąc uroczyście obejść powrót syna, którego nazywała, pocichu wprawdzie, synem marnotrawnym, przygotowała smakowity obiadek, na który zaprosiła Claparona i starego Desroches. Wszyscy przyjaciele domu obiecali się i w istocie stawili się wieczór. Józef zaprosił Leona Giraud, d’Artheza, Michała Chrestien, Fulgencjusza Rigal i Bianchona, przyjaciół z Biesiady. Descoings uprzedziła Bixiou, swego rzekomego pasierba, że młodzież będzie mogła zrobić partyjkę

  1. Stracone złudzenia.