Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Filip przywdział wobec matki skórę baranka: była mu potrzebna. Szczwany gracz zamierzał uciec się do Cezaryny jedynie w takim razie, gdyby sam był dla panny Brazier przedmiotem niezwyciężonego wstrętu. Oceniając Florę jako cudowne narzędzie ukształtowane przez Maxa, wołał posłużyć się raczej nią niż paryżanką, zdolną przywieść starego niedołęgę do małżeństwa. Tak jak Fouché radził Ludwikowi XVIII aby się ułożył w łóżku Napoleona miast silić się na Konstytucję, Filip pragnął się ułożyć w łóżku Gileta; ale bał się w ten sposób narazić szacunek którym się cieszył w mieście, ile że odgrzewanie roli Maxa przy Mąciwodzie musiałoby się wydać czemś haniebnem tak ze strony tej dziewczyny jak i jego. Mógł, bez uszczerbku dla honoru, żyć u wuja i na jego koszt, na podstawie pokrewieństwa; ale nie mógł sobie pozwolić na stosunek z Florą, chyba po jej rehabilitacji. Wśród tylu trudności, pobudzany nadzieją sukcesji, Filip powziął cudowny plan zrobienia z Mąciwody swej ciotki. W tej intencji podsunął matce, aby odwiedziła tę dziewczynę i aby jej okazała nieco serdeczności, odnosząc się do niej jak do bratowej.
— Przyznaję, droga matko, rzekł przybierając minę świętoszka i spoglądając na Hochonów, którzy przyszli dotrzymywać towarzystwa Agacie, że sposób życia wuja jest niezbyt właściwy; otóż, wystarczyłoby go uregulować, aby zyskać pannie Brazier poważanie miasta. Czyż nie lepiej jej być panią Rouget, niż dwuznaczną gospodynią starego kawalera? Czyż nie prostsze jest nabyć, mocą kontraktu małżeńskiego, jasne prawa, niż straszyć rodzinę groźbą wydziedziczenia? Gdybyś ty, gdyby pani Hochon, gdyby jaki zacny ksiądz zechcieli poruszyć tę sprawę, położyłoby się koniec zgorszeniu, które kłuje w oczy uczciwych ludzi. Co do panny Brazier, mogłaby się tylko czuć szczęśliwą, widząc iż ty, matko, jesteś gotowa przyjąć ją za siostrę a ja za ciotkę.
Nazajutrz, u łoża panny Flory znalazły się Agata i pani Hochon, które oznajmiły chorej i Rougetowi wielkoduszne poglądy Filipa. W całem Issoudun mówiono o pułkowniku jako o człowieku