Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem aksamicie, do którego przyszyła dwie zielone wstążki. Pokazawszy mu tę świętość, włożyła ją z powrotem do szkaplerza.
— To relikwja św. Solange, patronki Berri, ocaliłam ją w czasie Rewolucji; zachowaj ją na piersiach jutro rano.
— Czy to może zabezpieczyć od cięcia? spytał Filip.
— Tak, odparła stara dama.
— W takim razie nie wypada mi w to się ubierać, tak samo jak nie wolnoby mi włożyć pancerza! wykrzyknął Filip.
— Co on mówi? spytała pani Hochon męża.
— Że to nie jest w regułach gry, odparł stary Hochon.
— Zatem, nie mówmy o tem więcej, rzekła stara dama. Będę się modliła za ciebie.
— Tak, tak, pani, trochę pacierzy i tęgi sztych szablą, to nie może zaszkodzić, rzekł pułkownik, czyniąc ruch jakby przeszywał panu Hochon serce.
Stara dama ucałowała Filipa w czoło. Następnie, wychodząc, dała dziesięć talarów — wszystko co posiadała! — Benjaminowi, aby uzyskać obietnicę iż zaszyje relikwję w pantalony swego pana. Benjamin spełnił zlecenie, nie aby wierzył w skuteczność zęba (powiadał, iż jego pan ma o wiele lepsze sposoby na Maksencjusza), ale czuł się w obowiązku dopełnić tak drogo opłaconego zlecenia. Pani Hochon udała się na spoczynek, pełna ufności w świętą Solange.
Nazajutrz, 3-go grudnia, o ósmej rano, w mglisty poranek, Max, w towarzystwie dwóch świadków i Polaka, przybył na łączkę pod chórem starożytnego kościoła. Zastali już Filipa ze świadkami i Benjaminem. Potel i Mignonnet odmierzyli dwadzieścia cztery stóp. Na każdym krańcu żołnierze wykreślili łopatą dwie linje. Pod hańbą tchórzostwa nie wolno było przeciwnikom cofnąć się poza tę granicę; każdy z nich miał trzymać się na linji i posuwać wedle ochoty, skoro świadkowie powiedzą: „Naprzód!“
— Czy rozdziewamy się? rzekł chłodno Filip do Gileta.