Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Będą pilnowali rozkazu, pułkowniku, rzekł Renard, ręczę za nich.
— Niech żyje jego mały! Oby mógł panować nad Francją! wykrzyknął Potel.
— Śmierć Anglikom! zawołał Carpentier.
Ten toast spotkał się z nadzwyczajnem powodzeniem.
— Hańba Hudsonowi Lowe! rzekł kapitan Renard.
Deser minął bardzo pięknie, wśród obfitych libacji. Dwaj antagoniści i czterej świadkowie kładli punkt honoru w tem, aby ten pojedynek, gdzie chodziło o olbrzymią fortunę i który dotyczył dwóch ludzi tak wybitnych swą odwagą, nie miał nic wspólnego ze zwykłemi burdami. Dwaj gentlemeni nie mogli się zachować lepiej niż Max i Filip. Toteż oczekiwanie młodych ludzi i mieszczan skupionych na placu spotkało się z zawodem. Wszyscy biesiadnicy, jak prawdziwi wojskowi, zachowali najgłębszą tajemnicę co do epizodu przy deserze. O dziesiątej, każdy z przeciwników wiedział, że umówioną bronią jest szabla. Miejscem spotkania była łączka koło chóru Kapucynów, o ósmej rano. Goddeta, który, w charakterze ex-starszego chirurga, brał udział w bankiecie, poproszono aby był obecny. Cobądźby się miało zdarzyć, świadkowie ustanowili, iż walka nie będzie trwała dłużej niż dziesięć minut. O jedenastej wieczór, ku zdumieniu pułkownika, w chwili gdy się miał udać na spoczynek, pan Hochon zjawił się u niego z żoną.
— Wiemy co się dzieje, rzekła stara dama z oczyma pełnemi łez; otóż, przychodzę cię błagać, dziecko, abyś nie wychodził jutro z domu nie pomodliwszy się wprzódy... Wznieś duszę do Boga.
— Dobrze, pani, odparł Filip, któremu stary Hochon stojący za żoną uczynił znak.
— To nie wszystko, rzekła chrzestna Agaty; pragnę ci dziś zastąpić twoją biedną matkę, wyzbyłam się dla ciebie tego co miałam najdroższego; masz!...
Podała Filipowi ząb, umocowany na czarnym haftowanym zło-