Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu, uzbrojony w tekę z papierami i zastał w sali ogień, który starzec, wbrew zwyczajowi, kazał rozpalić. Pani Hochon, mimo wczesnej godziny, zupełnie ubrana, siedziała na fotelu koło kominka. Wnukowie, uprzedzeni przez Adolfinę o burzy zbierającej się od wczoraj nad ich głowami, otrzymali rozkaz pozostania w swych pokojach. Wezwani przez Grytę, zeszli do sali, gdzie uderzył ich ceremoniał rozwinięty przez oboje dziadków, których chłód i gniew wisiał nad nimi od dwudziestu czterech godzin.
— Nie wstawaj pan dla nich, rzekł starzec do pana Héron; masz przed sobą dwóch nędzników niegodnych przebaczenia.
— Och! dziadku! rzekł Franciszek.
— Milcz, odparł uroczyście starzec; znam wasze nocne życie i wasze stosunki z panem Maksencjuszem Gilet; ale nie będziecie się już z nim spotykać u mamy Cognette. Opuścicie natychmiast ten dom, aby się udać każdy na miejsce przeznaczenia. A, więc to wy zrujnowaliście Faria? wyście się otarli nie jeden i nie dwa razy o kryminał?... Milcz, dodał, widząc iż Baruch otwiera usta. Jesteście obaj winni panu Maksencjuszowi pieniądze, któremi, od sześciu lat, zasila waszą rozpustę. Wysłuchacie obaj rachunku z opieki a potem pogadamy. Zobaczycie z tych aktów, czy możecie sobie drwić ze mnie, drwić z rodziny i jej praw zdradzając tajemnice domowe, donosząc panu Maksencjuszowi Gilet o tem co się robi i mówi tutaj... Za tysiąc talarów zostaliście szpiegami; za dziesięć tysięcy zamordowalibyście pewnie?... Ale czy już nie zabiliście niemal pani Bridau? Pan Gilet przecie doskonale wiedział, że to Fario pchnął go nożem, wówczas kiedy zrzucił to zabójstwo na mego gościa, Józefa Bridau. Jeżeli szubienicznik dopuścił się tej zbrodni, to dlatego iż dowiedział się przez was o zamiarze pani Agaty pozostania tutaj. Wy, moje wnuki, szpiegami takiego człowieka! Wy, opryszkami!... Czy nie wiecie, że wasz godny herszt, na początku karjery, zamordował już, w r. 1806, biedną młodą istotę? Nie chcę mieć morderców ani złodziejów w rodzinie; spakujecie manatki i pójdziecie pracować na stryczek gdzieindziej!