Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Panie szanowny, jeżeli pan zgodzi się w tem ze mną, nie będziemy nigdy mówili o sprawach ani o osobach inaczej niż przechadzając się za miastem, lub też w miejscu gdzie będziemy mogli rozmawiać bez obawy niedyskrecji. Adwokat Desroches wytłumaczył mi bardzo przekonywująco znaczenie plotek w małych miasteczkach. Nie chcę zatem, aby pana podejrzewano iż wspierasz mnie radami, mimo iż Desroches zalecił mi polegać na nich we wszelakim względzie, i ja też proszę abyś mi ich nie szczędził. Mamy przed sobą potężnego przeciwnika, nie trzeba zaniedbać żadnej ostrożności. Przedewszystkiem, daruj mi pan, jeżeli go nie będę odwiedzał. Nieco pozorów chłodu między nami zwolni pana od posądzeń o jakikolwiek wpływ na moje postępki. Kiedy będę potrzebował się poradzić, przejdę przez plac o wpół do dziesiątej, w chwili gdy pan wstaje od śniadania. Jeśli pan ujrzy iż trzymam laskę niby broń na ramieniu, to będzie znaczyło, iż trzeba nam się spotkać, przypadkowo, w jakiemś sposobnem do przechadzki miejscu, które mi pan wskaże.
— Wszystko co mówisz, świadczy o człowieku przezornym, który chce dojść do celu, rzekł starzec.
— I dojdę, drogi panie. A teraz, zechciej mi pan wskazać osiadłych tutaj wojskowych dawnej armji, którzy nie należą do stronnictwa Maksencjusza i z którymi mógłbym się zbliżyć.
— Jest, przedewszystkiem, pewien kapitan artylerji Gwardji, pan Mignonet, wychowanek politechniki, człowiek czterdziestoletni, prowadzący skromne życie; osobistość nawskroś szanowna. Swego czasu oświadczył się przeciw Maxowi, którego postępowanie wydaje mu się niegodnem prawdziwego żołnierza.
— Doskonale! rzekł podpułkownik.
— Niewielu znajdziesz wojskowych tego pokroju. Znam z tego typu tylko jednego, rotmistrza kawalerji.
— Moja broń, rzekł Filip. Czy służył w gwardji?
— Tak, odparł pan Hochon. Carpentier był w 1810 kwatermi-