Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Więc dobrze, rzekł Jan-Jakób, jeżeli te obrazy mogą ci się na co przydać w rzemiośle, daję ci je... ale bez ram. O, ramy są złocone, a przytem ładne są; wstawię w nie...
— Dalibóg! wuju, wykrzyknął Józef zachwycony, wstawisz w nie kopje które ci przyślę, wiernie tych samych rozmiarów.
— Ale to panu zabierze czas, trzeba będzie płótna, farb, rzekła Flora. Będzie pan miał wydatki... Słyszysz, papo Rouget, ofiaruj siostrzeńcowi sto franków od obrazu, będzie ich dwadzieścia siedm... jest, zdaje się, jedenaście na strychu, bardzo dużych, za które należałoby się podwójnie... powiedzmy za wszystko cztery tysiące franków... Tak, wuj może panu doskonale zapłacić za kopje cztery tysiące franków, skoro zatrzymuje ramy! Ostatecznie, będzie panu trzeba ram, a powiadają że ramy więcej warte niż obrazy; złocone są!
— Słyszy pan, podjęła Flora potrząsając za rękę nieboraka. Hę?... to nie drogo, siostrzeniec policzy sobie cztery tysiące franków za obrazy zupełnie nowe w miejsce tych gratów... To, rzuciła starcowi do ucha, będzie przyzwoity sposób aby mu darować cztery tysiące franków, nie wydaje mi się zbyt kuty...
— Więc dobrze, siostrzeńcze, zapłacę ci cztery tysiące franków za kopje...
— Nie, nie, rzekł uczciwy Józef, cztery tysiące franków i obrazy to za dużo; widzi wuj, te obrazy są warte...
— Ależ przyjmijże, niedojdo, rzekła Flora skoro to od rodzonego wuja.
— Więc dobrze, przyjmuję, rzekł Józef oszołomiony interesem jaki zrobił, poznał bowiem pendzel Perugina.
Artysta miał tedy wesołą minę wychodząc i podając rękę Mąciwodzie, co znakomicie sprzyjało zamiarom Maxa. Ani Flora, ani Rouget, ani Max, ani nikt w Issoudun nie mógł znać wartości obrazów; toteż, chytry Max myślał, iż w zamian za bagatelę kupił tryumf Flory, która, na oczach zdumionego miasta, przechadzała się bardzo godnie pod ramię z siostrzeńcem swego pana, w najlepszej z nim