Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pominające grubością podeszwy pantofelków, wniesiono na półmisku trzy gołąbki. Wino nosiło datę roku 1811. Za radą babki, Adolfina ozdobiła stół dwoma bukietami.
— Na wojnie jak na wojnie! pomyślał artysta, obejmując okiem zastawę.
I zabrał się do jedzenia, jak człowiek który nie miał nic w ustach od lichej szklanki kawy w Vierzon, o szóstej rano. Skoro Józef pochłonął swoją kromkę chleba i zażądał jeszcze, pan Hochon podniósł się od stołu, wydobył zwolna klucz z głębi surduta, otworzył szafę, wyjął dwunastofuntowy bochen, odkroił nową kromkę, przeciął ją na dwoje, położył na talerzu i podał talerz przez stół młodemu malarzowi w milczeniu i z zimną krwią starego żołnierza, który powiada sobie na początku bitwy: „Ha, trudno, dziś może przyjdzie mi polec“. Józef wziął pół kromki i zrozumiał, że nie należy już żądać chleba. Żaden z członków rodziny nie wydawał się zdumiony tą sceną, tak potworną dla Józefa. Rozmowa szła swoim trybem. Agata, dowiedziawszy się, że dom w którym się urodziła — dom jej ojca, nim odziedziczył inny po teściach — przeszedł w posiadanie Borniszów, objawiła chęć zobaczenia go.
— Bezwątpienia, rzekła chrzestna matka, Borniszowie przyjdą tu dziś wieczór; całe miasto będzie chciało was obejrzeć, dodała zwracając się do Józefa, i zaprosi was też do siebie.
Służąca wniosła na deser słynny ser śmietankowy, specjalność Turenji, który odbija tak wiernie żyłki winnego liścia, na którym się go podaje, że sztuka rytownicza powinna była urodzić się w Turenji. Po obu stronach małych serków, Gryta ułożyła z pewną uroczystością orzechy i nietykalne biszkopty.
— Gryto, przenieśże owoce! rzekła pani Hochon.
— Kiedy, proszę pani, niema już nadpsutych, odparła Gryta.
Józef parsknął śmiechem tak jakby był w pracowni, w towarzystwie kolegów, zrozumiał bowiem w lot, iż przezorność zaczynania od owoców już cokolwiek niepewnych wyrodziła się w zwyczaj.