Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miał tam śpiewać, ale dowiaduję się, że wyjechał do Frouville, do ciotki. Cóż ty zamierzasz?...
ŻONA. — Ależ te koncerty to najnudniejsza rzecz pod słońcem... Trzeba godziny całe siedzieć nieruchomo, nie otwierając ust... Wiesz zresztą, że tego dnia mamy być u matki i że nie możemy opuścić jej imienin.
MĄŻ (mimochodem) — Prawda, zapomniałem.

(W trzy dni później).

MĄŻ (kładąc się do łóżka) — Wiesz co, aniołku? Jutro zostawię cię u matki, bo hrabia wrócił z Frouville i będzie u pani de Fischtaminel.
ŻONA (żywo) — Ależ czemu miałbyś iść bezemnie? Wiesz przecie, jak przepadam za muzyką...

PUŁAPKA EKSPLODUJĄCA

ŻONA. — Czemu dziś wieczór tak wcześnie wychodzisz?...
MĄŻ (tajemniczo) — Ach, to cała historja, tem przykrzejsza dla mnie, że doprawdy nie mam pojęcia jak się to wszystko ułoży!...
ŻONA. — O cóż chodzi, Adolfie? Byłbyś niegodziwy, gdybyś mi nie powiedział co się stało...
MĄŻ. — Więc, moja dzeicino, stało się, że ten warjat Prosper Magnan ma pojedynek z panem de Fontanges o jakąś baletniczkę... Ale co tobie?...
ŻONA. — Nic, nic, tak gorąco tutaj... Zresztą nie wiem co mi jest, ale już cały dzień miałam takie uderzenia do głowy...
MĄŻ (na stronie) — Kocha się w panu de Fontanges! (Głośno) Celestyno! (Krzyczy) Celestyno, prędko, pani słabo!...
Pojmujecie, że każdy mąż mający trochę sprytu, znajdzie tysiąc sposobów, aby zastawić jedną z tych pułapek.