Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wzbronić jej wychodzenia w niepogodę: w ten sposób zyskuję cały kwartał. Czy nie wprowadziłem słodkiego zwyczaju, aby żadne z nas nie wychodziło z domu nie uścisnąwszy drugiego mówiąc: „Mój aniołku, wychodzę“. Słowem, umiałem być przewidujący na przyszłość i uwięzić żonę na wieczne czasy w domu jak szyldwacha w budce!... Wpoiłem w nią niesłychany zapał dla świętych obowiązków małżeństwa.
— Sprzeciwiając się jej? spytałem.
— Zgadłeś, drogi panie!... zawołał ze śmiechem. Dowodzę jej, że niepodobna kobiecie światowej wypełnić zobowiązań towarzyskich, prowadzić domu, poddawać się wszystkim kaprysom mody, jak również ukochanego męża, a przytem wychowywać dzieci... Na to ona odpowiada, że, za przykładem Katona, który osobiście czuwał nad tem jak niańka przewijała wielkiego Pompejusza, i ona nikomu nie odstąpi owych drobiazgowych starań, jakich wymaga drzemiąca jeszcze inteligencja i wątle ciało małych istotek, których wychowanie rozpoczyna się w kolebce. Zrozumie pan, drogi panie, że moja dyplomacja nie na wieleby się zdała, gdybym, uwięziwszy w ten sposób żonę, nie posługiwał się wciąż niewinnym machiawelizmem, który polega na ustawnem zachęcaniu jej, aby robiła wszystko na co ma ochotę i na ciągłem pytaniu jej o zdanie. Ponieważ tym cieniem wolności muszę omamić kobietę dość sprytną, ponoszę możliwe ofiary, aby tylko przekonać żonę, że jest najwolniejszą kobietą w całym Paryżu; przedewszystkiem zaś wystrzegam się grubych niezręczności politycznych, które tak często trafiają się naszym ministrom.
— Rozumiem, wtrąciłem; już widzę, ilekroć pan chcesz zeskamotować które z praw, przyznanych żonie mocą konstytucji małżeńskiej, jak przybierasz słodką i układną minę, i jak, z nieskończoną delikatnością wbijając jej w serce ukryty pod różami sztylet, zapytujesz tkliwym głosem: „Nie boli cię, aniołku?“ Wówczas żona, jak człowiek któremu ktoś nastąpił na nogę, odpowiada może: „Gdzież tam, przeciwnie!“