Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan de Villeplaine?...
Odszkodowanie jest tak wspaniałe, że mąż dodaje z uśmiechem generalnego dyrektora:
— Tam do licha! ależ to twoja sprawka, moja droga!...
— Och, ja nie mam żadnej zasługi! Adolf zrobił to z własnego instynktu, przez przywiązanie do ciebie!...
Pewnego dnia, biedny mąż, uwięziony w mieszkaniu ulewnym deszczem, lub może zmęczony spędzaniem wieczorów przy grze, w kawiarni, w towarzystwie, znudzony wszystkiem, z rezygnacją udaje się po obiedzie za żoną do jej pokoju. Zagłębia się w wygodnym fotelu i czeka z miną sułtana na kawę. Wydaje się, jakby myślał:
— Ostatecznie, przecież to moja żona!...
Tymczasem, syrena przyrządza sama jego ulubiony napój; ze szczególnem staraniem przesącza go, słodzi, kosztuje i podaje mężowi; następnie, z uśmiechem odaliski, odważa się na jakiś żarcik, ażeby rozchmurzyć czoło swego pana i władcy. Mąż dotąd był przekonany, iż żona jego jest głupia; toteż, spotykając się nagle z jednem i drugiem spostrzeżeniem, tryskającem bystrością i dowcipem, podnosi głowę charakterystycznym ruchem psa, który zwietrzył zająca.
— Skąd ona to wzięła, u licha?... to chyba przypadek! powiada sobie w duchu.
Z wyżyn swej wielkości, odpowiada również jakąś ciętą uwagą. Pani ją podejmuje, rozmowa staje się zarówno żywa jak zajmująca, i nasz mąż, człowiek dość nieprzeciętny, popada w coraz, większe zdumienie, odkrywając w żonie najróżnorodniejsze wiadomości; trafne określenia przychodzą jej na usta niesłychanie łatwo; jej takt i delikatność słowa odsłaniają mu czarujące swą nowością horyzonty. Wprost nie ta sama kobieta! Ona zdaje sobie sprawę z wrażenia jakie wywarła i, zarówno chcąc pomścić się za dawniejsze lekceważenie, jak pragnąc wzbudzić podziw dla swego kochanka, któremu, można rzec, zawdzięcza te skarby, ożywia się,