Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cego pod jej czaszką, której nieprzenikliwa powłoka urąga opukiwaniem i badaniom. Toteż, migrena jest, naszem zdaniem, królową chorób, najpocieszniejszą a zarazem najstraszliwszą bronią, jakiej żony używają przeciw mężom. Istnieją ludzie szorstcy i brutalni, którzy, wtajemniczeni niegdyś, w szczęśliwej dobie kawalerstwa, przez kochankę w te podstępy, łudzą się, że się nie dadzą złapać w tak pospolitą pułapkę. Wszystkie ich wysiłki, rozumowania, wszystko obraca się w niwecz wobec magji dwóch słów: „Mam migrenę!“ Jeśli mąż się uskarża, jeżeli odważy się na najmniejszą wymówkę, uwagę, jeśli próbuje się opierać potędze tego Il buondo cani małżeństwa — jest zgubiony.
Wyobraźcie sobie młodą kobietę, w rozkosznej pozycji na kanapie, z głową lekko wspartą na poduszce; ręka zwisa miękko, u nóg porzucona książka, filiżanka lipowego kwiatu na stoliczku... A teraz, postawcie naprzeciw niej zdrowego, prostodusznego męża. Kilka razy przeszedł pokój tam i z powrotem: za każdym zaś razem, gdy się obrócił na pięcie aby ciągnąć dalej przechadzkę, pacjentka ściąga nieznacznie brwi, jakby chciała napróżno dać do zrozumienia, iż najlżejszy szmer sprawia jej ból. Wreszcie, mąż zbiera odwagę i próbuje bronić się przeciw podejściu zuchwałem pytaniem:
— Ale czy ty naprawdę masz migrenę?...
Na to, młoda kobieta podnosi omdlewającą główkę, podnosi ramię, które opada bezwładnie, podnosi przygasłe oczy na sufit, słowem podnosi wszystko, co tylko może podnieść; następnie, obrzucając cię zamglonem spojrzeniem, poczyna mówić słabym głosem:
— I cóźby to mogło być innego?... Och, w chwili śmierci nie doznaje się chyba większych cierpień... Więc to wszystko, na co się umiesz zdobyć, aby mnie pocieszyć! Ach, widać to, moi panowie, że natura nie obarczyła was rodzeniem dzieci. Jacyście wy samolubni i niesprawiedliwi! Bierzecie nas w kwiecie młodości, świeże, różowe, smukłe, — to bardzo przyjemnie! Potem, skoro już