Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 1.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się tak ciężkie jak maczuga Herkulesa. Co więcej, dobry proboszcz z Meudon porzucił je w stanie niezbyt zachęcającym dla młodego człowieka, dla którego niepokalana świeżość rękawiczek stanowi punkt honoru o wiele drażliwszy niż napisanie dobrej książki.
— Cóż, dzieło gotowe? spytała pewnego dnia młodsza z owych dwóch współpracowniczek autora.
— O pani! czyż łaska twoja zechce mi nagrodzić wszystkie nienawiści, które rozpętam?
Zrobiła niezdecydowany ruch, na który autor odpowiedział gestem zniechęcenia.
— Cóż znowu? wahasz się pan? Ależ pisz, drukuj, wydawaj, bez najmniejszej obawy! Dziś oceniamy książkę daleko więcej z kroju niż z materji.
Jakkolwiek autor przypisuje sobie jedynie skromną rolę sekretarza owych dwóch dam, on sam, starając się ująć w pewną całość ich oderwane spostrzeżenia, podjął rozwiązanie niejednego zadania. W zakresie małżeństwa jedna rzecz zwłaszcza była do zrobienia, mianowicie sformułowanie tego, o czem cały świat myśli, a czego nikt głośno nie mówi; jednakowoż, czerpiąc w ten sposób książkę z mózgownicy całego świata, czyż nie naraża się autor na to, iż nie spodoba się ona nikomu? Może jednak eklektyzm ten zdoła ocalić książkę w oczach publiczności. Wśród żartu i szyderstwa, autor starał się zaszczepić niejedną pocieszającą refleksję. Prawie zawsze kusił się o poruszenie nowych i ukrytych sprężyn duszy. Biorąc w obronę interesy najbardziej materjalne, analizując je lub potępiając, zdołał może skierować uwagę czytelnika na źródło niejednej intelektualnej rozkoszy. Byłoby pretensjonalnością twierdzić, iż humor jego nie przekroczył nigdy granic wytwornego smaku; raczej liczył on na rozmaitość usposobień, w nadziei utrzymania równowagi między uznaniem a przyganą. Temat sam przez się był tak poważny, iż autor usiłował przeplatać go wciąż anegdotą; dziś bowiem jedynie anegdota pozwala książce przemycić morał i służy mu niejako za odtrutkę.