Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 1.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pomocą którego będzie można przechadzać się po Sekwanie suchą nogą. Ten tom, to sprawozdanie Akademji o ubraniu, które pozwoli spacerować, bez obawy sparzenia, wśród jasnych płomieni. Czyż nie wymyślisz nic, coby mogło uchronić małżeństwo od niebezpieczeństw zimna i gorąca? Słuchaj dalej! Oto Sztuka przechowywania środków żywności; — Sztuka zapobiegania dymieniu kominków; — Sztuka wiązania krawata; — Sztuka ćwiartowania mięsa...
Tu, w ciągu minuty, wyliczył obfitość książek tak oszałamiającą, iż autorowi poczęło ćmić się w oczach.
— Każdy dzień, ciągnął dalej, pochłania te setki, tysiące książek, a przecież nie cały świat buduje, nie cały świat jada, nosi krawaty i pali na kominku, natomiast cały świat potrochu żeni się i idzie za mąż!... Ale patrz, patrz tylko!...
Tu nagle, czarnoksięskim gestem, odsłonił w oddali jakby olbrzymi ocean, w którym wszystkie książki całego wieku poruszały się, niby fale morskie, jednostajnym rytmem. Ośmnastki uderzały o brzeg raz po razu: ósemki szumiały poważnie, zanurzały się na dno i wypływały powoli, przeciskając się z trudem przez gęstą warstwę tomików in 12° i in 32°, które, roztrącane, rozbijały się w lekką i ruchliwą pianę. Przewalające się fale roiły się od dziennikarzy, korektorów, papierników, drukarzy, agentów, roznosicieli, których głowy naprzemian tonęły, to znów wynurzały się z morza książek. Wszystko krzyczało tysiącem głosów nakształt kąpiących się uczniaków. Tam i z powrotem krążyło w łodziach kilku ludzi, których zadaniem było wyławiać książki, holować je do brzegu i składać przed jakąś wysoką, czarno ubraną osobą, o pogardliwym wyrazie twarzy, sztywną i chłodną: księgarze — publiczność. Bies ukazał palcem łódź, strojną w nowiutkie chorągwie, pędzącą pełnemi żaglami, z rozpostartym afiszem miast flagi; poczem, wybuchając sardonicznym śmiechem, odczytał przeszywającym głosem: Fizjologja małżeństwa.
W owym czasie autor zakochał się: odtąd bies zostawił go