Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczuć, które zawsze coś kradną miłości. Nie miałaś ani siostry, ani ojca, ani matki, ani przyjaciółki, nie miałem tedy rywala w twojem sercu: byłem w niem sam. Klemencjo, powtórz mi wszystkie lube słowa, które mi tak często mówiłaś; nie łaj mnie, pociesz mnie, jestem nieszczęśliwy. Tak, mam sobie do wyrzucenia wstrętne podejrzenie, a ty nie masz w sercu nic coby cię paliło. Ukochana moja, powiedz, czy mogłem tak zostać przy tobie? W jaki sposób dwie głowy, tak zespolone z sobą, mogłyby zasnąć na jednej poduszce, gdy jedna cierpi, a druga jest spokojna?...
— O czem ty myślisz? wykrzyknął nagle, widząc Klemencję zamyśloną, zmięszaną i nie zdolną wstrzymać łez.
— Myślę o mojej matce, odparła poważnie. Nie zdolny jesteś pojąć, Julianie, bólu twojej Klemencji, zmuszonej przypominać sobie śmiertelne pożegnanie matki, słysząc zarazem twój głos, tę najsłodszą muzykę; myśleć o uroczystym uścisku lodowatych rąk umierającej, czując pieszczotę twoich dłoni w chwili gdy mnie przygniatasz dowodami twej lubej miłości.
Podniosła męża, objęła go, uścisnęła z nerwową siłą o wiele przewyższającą siłę mężczyzny, ucałowała mu włosy i oblała go łzami.
— Och! chciałabym aby mnie porąbano żywcem dla ciebie! Powiedz mi, że ci daję szczęście, że jestem dla ciebie najpiękniejszą, że jestem dla ciebie tysiącem kobiet. Jesteś kochany tak, jak nigdy nie będzie żaden mężczyzna. Nie wiem, co znaczą słowa obowiązek i cnota. Julu, ja kocham cię dla ciebie, jestem