Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

romansowej głowie, jak u wszystkich którzy nie zaznali miłości takiej o jakiej marzą! Ubóstwiał panią Julianową pod nową postacią, kochał ją w szale zazdrości, w obłędnych wzruszeniach nadziei. Sprzeniewierzając się mężowi, kobieta ta schodziła z piedestału. August mógł się oddać wszystkim upojeniom szczęśliwej miłości; wyobraźnia otwierała mu olbrzymie szranki rozkoszy posiadania. Słowem, o ile stracił anioła, odnajdował najrozkoszniejszego z szatanów.
Położył się, budując tysiące zamków na lodzie, tłómacząc panią Julianową jakiemś fantastycznem miłosierdziem w które nie wierzył. Następnie postanowił poświęcić się całkowicie od jutra dochodzeniu przyczyn i istoty węzła skrytego w tej tajemnicy. Była to niby powieść do przeczytania; lub raczej dramat, i to dramat w którym on miał swoją rolę.
Śliczna to rzecz rzemiosło szpiega, kiedy się je uprawia na własny rachunek i z pobudek jakiegoś uczucia. Czyż to nie znaczy kupić sobie rozkosze złodzieja pozostając uczciwym człowiekiem? Ale człowiek musi się pogodzić z tem, że będzie szalał z gniewu, wył z niecierpliwości, marznął z nogami w błocie, moknął i smażył się, że będzie łykał fałszywe nadzieje. Trzeba mu biec, na wiarę jakiejś informacji, do nieznanego celu, błądzić, kląć, wyśpiewywać w duchu błogie hymny; monologować wobec niewinnego przechodnia który patrzy na ciebie z podziwem; wreszcie tratować zacne przekupki i ich kosze, biegać, spoczywać, wystawać pod oknem, snuć tysiące domysłów... Ale to jest polowanie, polowanie w Paryżu, polowanie ze wszystkiemi swemi niespo-