Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przy ulicy des Vieux-Augustins, na rogu ulicy Soly? Nie czekała na panią dorożka o dziesięć kroków i nie zajechała pani na ulicę Richelieu do modniarki, gdzie pani wybrała marabuty, które stroją obecnie tę głowę?
— Nie wychodziłam z domu dziś wieczór.
Tak kłamiąc, obojętna, roześmiana, wachlowała się; ale ktoby miał prawo dotknąć ręką jej kibici, jej pleców, uczułby może że są wilgotne. August przypomniał sobie lekcje widama.
— Panie, rzekła, jeżeli pan jest zdolny śledzić kobietę i podchwytywać jej sekrety, pozwoli pan sobie powiedzieć, że to jest bardzo, bardzo nieładnie. Ale czynię panu ten zaszczyt, że w to nie wierzę.
Baron odszedł, przystanął koło kominka i zadumał się. Spuścił głowę, ale oczy jego śledziły nieznacznie panią Julianową, która, nie wiedząc że widać ją w lustrze, rzuciła nań parę spojrzeń nabrzmiałych lękiem. Skinęła na męża, wstała i ujęła jego ramię, aby się przejść po salonach. Kiedy mijała pana de Maulincour, ten, wśród rozmowy z przyjacielem, rzekł głośno, jakby odpowiadając na pytanie.
— To kobieta, która z pewnością nie będzie spokojnie spała tej nocy...
Pani Julianowa zatrzymała się, zmiażdżyła go wzgardliwem spojrzeniem i poszła dalej, wiedząc że jedno spojrzenie więcej, gdyby je podchwycił jej mąż, mogło postawić na kartę i jej szczęście i życie dwóch ludzi. August, dławiąc wściekłość, wyszedł niebawem, klnąc się że przejrzy do dna tę tajemnicę. Nim wyszedł, szukał pani Julianowej aby ją ujrzeć jeszcze; ale znikła. Cóż za dramat, poczęty w tej nawskroś