Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wdowy, która chce wegetować, albo dla jakiejś szpetnej pannicy, która chce złapać męża.
— Samaś mnie o to prosiła, odrzekł Maksym.
W tej chwili Nucingen, od którego w wilję król lwów (bo dandysi przybrali wówczas miano lwów) wygrał był tysiąc talarów, wszedł aby mu je wręczyć a widząc zdziwienie Maksyma, rzekł:
Toztałem areżd na szątanie dego tjapelzgiego Glabarona...
— A, to są ich sposoby, tem daleko nie zajdą...
Wżyzdgo jetno, odparł bankier, zabładż ich, po moklipy zię sfródzidź to innych dag jag to mnie i sażgodzidź dzi... piorę na żfiatga dę łatną banią, sze sabtadziłem dzi cii rano o wiele bżet areżdem...
— Królowo trapezu, rzekł La Palferine z uśmiechem, przegrasz...
— Dawno już temu, podjął Desroches, w podobnym wypadku, w którym zbyt uczciwy dłużnik, przestraszony widokami stawania przed sądem, nie chciał spłacić Maksyma, wystrychnęliśmy na dudka protestującego wierzyciela, kumulując masowe areszty, aby pochłonąć sumę w kosztach...
— A to co takiego, wykrzyknęła Malaga, cóż to znaczy ten pogański język? Skoro panu łosoś tak smakował, zapłać mi bodaj za sos, dając mi lekcję pieniactwa.
— A zatem, suma, którą wierzyciel twój okłada aresztem u jednego z twoich dłużników, może stać się przedmiotem podobnego aresztu ze strony wszystkich innych twoich wierzycieli. Co czyni sąd, kiedy wszyscy wierzyciele żądają upoważnienia do