Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten zwyczaj sprowadziłby drożyzną drzewa na opał; że u ludu tak zmiennego w swoich kaprysach jak Francuzi śmiesznem byłoby widzieć przy każdej zmianie mieszkania korowód przodków wędrujących w swoich urnach; że gdyby urny były wartościowe, mogłyby łatwo znaleźć się na licytacji, zafantowane wraz z szacownemi popiołami przez wierzycieli, ludzi nawykłych niczego nie szanować. Inni odpowiadali, że taka lokata bezpieczniejsza jest dla nieboszczyków niż Père-Lachaise, gdyż prędzej czy później gmina będzie zmuszona zarządzić Noc św. Bartłomieja na swoich nieboszczyków, którzy zalewają całe pola i grożą iż zagarną kiedyś grunty w Brie. Słowem, była to jedna z owych błahych i dowcipnych dyskusyj paryskich, które często żłobią bardzo głębokie rany. Szczęściem dla Juliana, nie świadom był rozmów, konceptów, dowcipów, jakich jego boleść dostarczyła Paryżowi. Prefekt policji obraził się, że p. Jacquet uciekł się do ministra aby uniknąć zwłoki, tak ważnej dla wywozu nieczystości. Ekshumacja pani Julianowej wchodziła w resort wywozu nieczystości! Tak więc, biura policji gotowały się ostro odpowiedzieć na podanie; wystarczy bowiem jakiejś prośby, aby administracja była podrażniona; no, a skoro raz jest podrażniona, rzeczy mogą zajść daleko! Administracja może doprowadzić każdą kwestję aż do Rady Stanu; też machina ciężka do poruszenia...
Nazajutrz, Jacquet dał do zrozumienia przyjacielowi, że trzeba poniechać projektu; że w mieście gdzie ilość łez wyhaftowanych na czarnem suknie