Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skąpiec zamknął nóż, wypił resztę wina i otworzył drzwi.
— Odwagi, Karolu!
Ton młodej dziewczyny zmroził Karola, który szedł za swoim straszliwym krewniakiem, miotany śmiertelnym niepokojem. Eugenja, matka jej i Nanon przeszły do kuchni, parte niezwyciężoną ciekawością śledzenia aktorów sceny, która się miała rozegrać w wilgotnym ogródku, gdzie stryj przechadzał się w milczeniu z bratankiem. Grandet nie czuł się zakłopotany tem że ma oznajmić Karolowi śmierć ojca, ale doznawał niejakiego współczucia, wiedząc że chłopak zostanie bez grosza, i szukał jakiegoś sposobu złagodzenia mu tej straszliwej prawdy.
Powiedzieć: „Straciłeś ojca“, to było nic; — ojcowie umierają przed dziećmi. Ale powiedzieć: „Nie masz grosza!“ wszystkie nieszczęścia ziemi mieściły się w tych słowach. I stary obchodził już trzeci raz środkową aleję, w której piasek chrzęścił mu pod nogami.
W wielkich okolicznościach życia, dusza nasza przywiązuje się silnie do miejsc, w których spadają na nas radości lub zmartwienia. Toteż Karol przyglądał się ze szczególną uwagą szpalerom tego ogródka, bladym liściom, które leciały z drzew, kruszącym się marom, karłowatym drzewom owocowym, malowniczym szczegółom, które miały odcisnąć się w jego wspomnieniu, wiecznie skojarzone z tą doniosłą godziną, dzięki szczególnej mnemotechnice namiętności.
— Ciepło jest, ładnie, rzekł Grandet wciągając głęboko powietrze.
— Tak, stryju, ale czemu...
— Słuchaj, chłopcze, rzekł stryj, mam dla ciebie niedobre nowiny. Z ojcem twoim jest źle...
— Czemuż więc jestem tutaj? rzekł Karol. Nanon! krzyknął, konie pocztowe. Znajdę przecież jakiś powóz w tem mieście, dodał zwracając się do stryja, który stał nieruchomo.
— Nie trzeba koni ani powozu, odparł Grandet, patrząc na