Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

utrzymywało się tam jakie takie ciepło. Nanon zaryglowała bramę, zamknęła salę i wypuściła ze stajni brytana, o głosie dziwnie zachrypłym. To zwierzę, słynnie złośliwe, znało tylko Nanon. Te dwie wiejskie dusze rozumiały się.
Kiedy Karol ujrzał żółte i zadymione ściany klatki schodowej, gdzie schody ze spróchniałą poręczą drżały pod ciężką stopą stryja, otrzeźwienie jego postępowało rinforzando. Miał uczucie, że jest w kurniku. Stryjenka i kuzynka, do których się zwrócił aby badać ich fizjognomje, były tak nawykłe do tych schodów, że, nie zgadując przyczyn jego zdziwienia, wzięły je za uprzejmy wyraz twarzy i odpowiedziały miłym uśmiechem, który przywiódł Karola do rozpaczy.
— Kiż licho ojciec posyła mnie tutaj? mówił sobie.
Przybywszy na pierwszy zakręt, spostrzegł troje drzwi pomalowanych na kolor cynobru, bez futryn. Te drzwi tkwiły w zakurzonej ścianie i opatrzone były żelaznemi sztabami.
Drzwi, które znajdowały się nawprost schodów i prowadziły do pokoju położonego nad kuchnią, były widocznie zamurowane. W istocie, wchodziło się tam tylko przez pokój starego Grandet, któremu ten pokój służył za gabinet. Jedyne okno, przez które wnikało światło, opatrzone było od podwórza olbrzymiemi kratami żelaznemi. Nikomu, nawet pani Grandet, nie wolno było tam wchodzić; stary chciał być sam, jak alchemik przy swoim piecu. Tam była z pewnością jakaś zmyślnie sporządzona kryjówka; tam gromadziły się tytuły własności; tam wisiały wagi do ważenia dukatów, tam sporządzało się w nocy, tajemnie, pokwitowania, rewersy, rachunki, tak iż interesanci, widząc zawsze Grandeta przygotowanym na wszystko, mogli sobie wyobrażać, że on ma na swoje rozkazy wróżkę albo biesa. Tam z pewnością, kiedy Nanon chrapała aż się podłoga trzęsła, kiedy brytan czuwał i ziewał w podwórzu, kiedy pani i panna Grandet dobrze spały, stary bednarz przychodził pieścić, tulić, głaskać, hodować, kołysać swoje złoto. Mury były grube, okiennice dyskretne. On jeden miał klucz od