Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

matki. Ale to zbyteczna prośba; on ma honor, i odczuje, że nie powinien się przyłączać do moich wierzycieli. Zrób, aby we właściwym czasie zrzekł się sukcesji po mnie. Poucz go o twardych warunkach życia na jakie go skazuję, a jeśli zachowa czułość dla mnie, powiedz mu w mojem imieniu, że nie wszystko dla niego stracone. Tak, praca, która ocaliła nas obu, może mu wrócić fortunę, którą mu wydzieram, o ile zechce słuchać głosu ojca, który chciałby dla niego wstać na chwilę z grobu.
„Niech jedzie, niech się puści do Indyj. Mój bracie, Karol jest chłopak uczciwy i dzielny. Kupisz mu ładunek towaru; raczejby umarł, niżby ci miał nie oddać funduszu który mu pożyczysz, bo pożyczysz mu, bracie, inaczej ścigałyby cię wyrzuty. Och, gdyby moje dziecko nie znalazło u ciebie pomocy ani serca, prosiłbym wiecznie pomsty u Boga za twoją nieczułość. Gdybym był mógł ocalić trochę gotowizny, byłbym mu wręczył jakąś kwotę na poczet majątku matki; ale wypłaty z końca miesiąca pochłonęły wszystkie moje zasoby.
„Nie chciałbym umierać w niepewności co do losu mego dziecka; byłbym chciał czuć święte obietnice w uścisku twojej ręki; ale brak mi czasu. Podczas gdy Karol będzie w drodze, muszę sporządzić bilans. Staram się dowieść rzetelnością swego upadku, że nie było w tej klęsce ani mojej winy ani nieuczciwości. Czyż to nie znaczy pracować dla Karola? Bądź zdrów, bracie. Niech wszystkie błogosławieństwa Boga spłyną na ciebie za wspaniałomyślną opiekę, którą ci powierzam i którą przyjmiesz, nie wątpię o tem. Jest głos, który będzie się modlił za ciebie bezustanku, na owym świecie, w którym wszyscy mamy się znaleźć kiedyś i gdzie ja już jestem.

Wiktor Anioł Wilhelm Grandet.

— Rozmawiacie państwo? rzekł stary Grandet, składając starannie list i chowając go do kieszeni.
Popatrzał na bratanka z miną pokorną i nieśmiałą, pod którą skrywał swoje wzruszenia i rachuby.